niedziela, 8 marca 2009

Mechwarrior

Albo przyzwyczajam się do nowego stanu, albo senność troszeczkę mija. Co prawda nadal nie mam nic przeciwko leżakowaniu - godzince snu w ciągu dnia, ale energii mam już znacznie więcej. Zostaje jej nawet na pisanie.

Franciszek tłumaczy sobie moje zachcianki i zmiany nastroju obecnością mechwarriora.

Dla tych, którzy nie wiedzą mechwarrior, a dokładniej mech (ang. mechanical robot) – to humanoidalny robot bojowy, sterowany przez umieszczonego w jego wnętrzu pilota.

Łatwo więc sobie wyobrazić małego ludzika w moim brzuchu trzymającego w ręku konsolę sterowniczą i mówiącego do siebie: a teraz chcę banana... Więc zjadam banana, bo w końcu nie ja tu decyduję.
Oprócz paru niedogodności, czegoś na rodzaj permanentnej choroby lokomocyjnej, czuję się całkiem nieźle. Czekam na kwiecień, czekam na wiosnę.

4 komentarze:

Anonimowy pisze...

to już NIE JESTEŚ SAMA !!!
pozdrowienia i ucałowania

Unknown pisze...

Hej hej,
no nie spodziewałem się że kiedyś tego dożyję. Gratuluję Ulo, wszystkiego naj naj :D. Tobie, Franciszkowi i oczywiście wszystkiego najlepszego dla pilota.
Uściski z mroźnego kraju

Anonimowy pisze...

Dla PILOTA także od nas - wszystkiego najlepszego!!
DBAJCIE O SIEBIE :-)

Ula pisze...

Dziękuję bardzo za życzenia. Pilot też dziękuje i macha łapkami (widzieliśmy na USG - ruchliwa bestia).

havoc: kto wie, czy się niedługo nie zjawiły w mroźnym kraju, jak się trochę cieplej zrobi :)