Nie mam szczęścia do lekarzy. Rok temu, kiedy ostatnio chorowałem, dostałem receptę na wiadro solidnych antybiotyków, które nie dość, że wcale nie pomogły, to jeszcze przedłużyły chorobę o tydzień. Dzisiaj, dla odmiany, zostałem osłuchany w zasadzie zdalnie, zbagatelizowany zupełnie, weź pan aspirynę i witaminy C, przecież nie będę pana uczyć jak się leczyć, jest pan dorosły! Wydusiłem jedynie zeznanie, że istotnie zapalenie oskrzeli i gardła, ale w zasadzie to niepotrzebnie zajmuję czas służbie zdrowia, choruje to się w domu. Co też czynię aktywnie już prawie tydzień.
Jeśli ktoś by pytał, dlaczego w razie wojny własną krwawicą nie bronię ziemi ojczystej, to właśnie przez tą zakichaną służbę zdrowia.
5 komentarzy:
bańki!!
bańki to chyba lekarzowi
no a przeciez za to placimy... a oni maja nas gdzies.
zakichana sluzba zdrowia!
chociaz powiem Ci, ze w Szwecji daliby Ci aspiryne:)
a u nas łeb w gilotyne
Ma to swój sens. Jeśli służba zdrowia będzie dostatecznie niebezpieczna i niegościnna dla pacjenta, to każdy się będzie bał chorować!
Prześlij komentarz