Jak pewnie wszyscy wiedzą - panicznie boję się zastrzyków. Ma to podłoże całkiem irracjonalne, pochodzi jeszcze z czasów dzieciństwa i pielęgnuję w sobie tę fobię z zapałem. Normalny człowiek może obywać się bez zastrzyków przez większość życia, a jak dodatkowo ma się taki wewnętrzny odrzut od strzykawek, to już można je spotkać maksimum raz na kilka lat. Los ma jednak swoje poczucie humoru.
Graliśmy w sobotę w hokeja na sali i skręciłem kostkę. Stopa spuchła mi jak bania i byłem przekonany, że to złamanie, dopiero po prześwietleniu wyszło, że bez gipsu się, chwała bogu, obejdzie. Żeby jednak nie było zbyt wesoło, to będzie pan brał przez 10 dni zastrzyki w brzuch przeciw zakrzepom. Siostra zaraz poda, pan spróbuje sam, żeby się nauczyć. Tak powiedział, łamaną polszczyzną, lekarz Hindus, uśmiechnął się promiennie, a mnie się zrobiło słabo. Po czym dostałem strzykawkę, zamaszyście wbiłem ją sobie w brzuch, i poczułem że schodzę, co bardzo ubawiło zarówno lekarza jak i siostrę pomocniczą. Znam tą reakcję, wynikająca z paniki przed igłami, ma to nawet swoją nazwę kliniczną, jednak w tamtej chwili spływałem z krzesła zlany potem i nic a nic mi ta świadomość nie pomagała. Po jakiś 15 minutach otrzeźwiałem na tyle, żeby samodzielnie wytoczyć się z sali zabiegowej, odprowadzany ubolewającymi spojrzeniami służby zdrowia.
Najbardziej zdumiewająca była jednak rozmowa, jaką przeprowadziłem z własną żoną:
- Dlaczego, do cholery, nie można by takich zastrzyków jakoś oswoić. Dajmy na to - przychodzi śliczna, młoda pielęgniarka która czule kłuje mnie w pupę?
- Taaa, ciesz się, że nie przychodzi wielki, gruby murzyn i nie aplikuje ci końskich czopków!
- Hm, kochanie, a jeśli powiedzieliby ci w przychodni: Pani Ulu, proszę wybrać dla męża - pielęgniarka lub murzyn, to co byś wybrała?
- Hihihi, to by było niezłe...
Czasem zastanawiam się, jakiego potwora na własnej piersi wyhodowałem.
7 komentarzy:
ja się w tym kraju przyzwyczaiłam, żę lekarz hindus zapisuje ci opakowanie paracetamolu, sto sztuk.
na wszystko. zupełnie jakby na studiach uczyli ich, że paracetamol to panaceum
więc w pewnym sensie masz szczęście.
nie dość, że trafiłeś na lekarza, który zwalczył przesądy dotyczące paracetamolu, to jeszcze dał ci okazję, na zwalczenie twojej fobii, wspaniałe ćwiczenie mocy charakteru, spieranie się z własną słabością...
zwichniętej kostki nie zazdroszczę, bo wiem jak okrutnie to boli, ale jeśli bym miała wybierać, to raczej czopek i murzyna, bo z doświadczenia wiem że zastrzyki w pupę i młode pielęgniarki to okrucieństwo losu.
świetny komentarz
Myślę, że zdania na temat, czy lepszy murzyn, czy pielęgniarka były by podzielone. Tak według płci ;)
matko święta.....
Proszę o zmianę koloru czcionki, na jaśniejszą, bo nic nie widzę
może najpierw jakieś znieczulenie? są różne sposoby znieczuleń, bardzo dużo.
ja piernicze... jak można umieścić obok siebie słowa "czopek i murzyn" i jeszcze twierdzić że ta kombinacja może być lepsza od czegokolwiek ????
`robi wan
Prześlij komentarz