środa, 28 listopada 2007

Sklepy Elektronowe - zgubne skutki satelity

Przychodzi do mnie stały klient, starszawy pan mocno po 60-tce; zazwyczaj pogadać, ale czasem jak coś kupi, to tak solidnie, za kilka stówek. Był u mnie zeszłym razem we wrześniu, więc pytam się co słychać, bo trochę czasu się nie widzieliśmy.
- Ach, jakoś leci - odpowiada lekko roztargnionym tonem, czujnie lustrują nowe tunery.
- Jak tam instalacja satelitarna, udała się? - pytam, bo wiem, że gość ma hopla na tym punkcie; zamontował już sobie trzy tunery, i ciągle dokłada coś nowego.
- Panie, aż za dobrze!
- Jak to za dobrze? Całe osiedle ma teraz satelitę czy jak?
- Ech, zamontowałem wszystko pięknie. Stara wyjechała do rodziny na wieś, to miałem trzy dni wolnego, mogłem się naoglądać. Poszedłem do sklepu, a jak, kilka piw kupiłem, co by sobie poużywać, no nie? Siadłem wieczorem i włączyłem te jak im tam, te dziewuszki, co to się rozbierają. I panie, ze trzydzieści kanałów samej golizny złapałem, że nie wiadomo na którym zostać. No... i się cholera skończyło...
- Co, zakodowali?
- A gdzie tam, na drugi dzień tak mi ciśnienie walnęło, że dwa tygodnie w szpitalu leżałem!

Jak bym wiedział, że dziadek sercowiec to bym mu tuner z pełną kontrolą rodzicielską sprzedał ;)

1 komentarz:

Grzesiek Piątkowski pisze...

Czuje się troche jak podglądacz czytając te wasze wpisy, bo i przecież nie widzieliśmy się szmat czasu. Ale sprawia mi to niekłamaną przyjemność, wiec chyba na przeczytaniu tych kilku tekstów nie poprzestanę :) Pozdrowienia.