poniedziałek, 30 czerwca 2008

Czy Czesław śpiewa?

Aż wstyd pisać, ale uważam, że rodzima produkcja fonograficzna jest marna i niewarta uwagi. Zazwyczaj, gdy wygłaszam tą kontrowersyjną tezę w towarzystwie, szybko znajduje się osoba skłonna udowodnić mi, że przecież, że jak to, że Kult, Stare Dobre, a Raz, Dwa, Trzy to prawie sąsiedzi, że nie można tak ogólnie, z krzywdą dla tych co się starają, ale im nie wychodzi. Cóż, kiedy większość powstającej muzyki polskiej to chłam, wystarczy kilka tygodni dzień po dniu oglądać 4fun.tv albo inne vivy aby nie mieć co do tego żadnych złudzeń. Pojawiający się od czasu do czasu pierwiosnek niewiele zmienia w ogólnym aromacie obornika.

Nieco ambitniejsze media starają się ostrożnie lansować co bardziej chwytliwe kawałki sceny "alternatywnej", przy czym to słowo-wytrych zaczyna obowiązywać tuż powyżej Rubika a kończy we mgle, dzięki czemu używa się go z niespotykaną swobodą. Jest to broń obosieczna, bo wraz z rosnącą popularnością utworu ginie jego unikalność, a gdy słyszy się coś trzydzieści razy w ciągu ośmiu godzin naprawdę ciężko odczuwać z tego przyjemność.

Po takim wstępie nie mogę już nic innego zrobić, jak tylko udowodnić, że wszystko się zgadza, z wyjątkiem... Cholera, to na prawdę dobry album. Czesław śpiewa "Debiut". Absurdalny, surrealistyczny, jeśli użyć górnolotnych terminów, albo po prostu dobry, tak po przyjacielsku i z poklepaniem po plecach.



W sumie to wcale nie rehabilituje polskiej sceny muzycznej. Jak wiele innych wydawnictw, album został nagrany i złożony za granicą (dokładnie w Belgii), a u nas wyłącznie sprzedany. Nic dodać nic ująć.

środa, 25 czerwca 2008

Urodziny

Co tu dużo pisać - 25 lat za mną.

Zaczynam rozróżniać, kto należy do naszych przyszłych towarzyszy. Mają takie same gęby, jak i my: pół ubawione, pół nieufne.
Julio Cortazar Wielkie wygrane


poniedziałek, 23 czerwca 2008

Uci Me Majko Karaj Me

Jest muzyka, która pojawia się we właściwym czasie. Trafia, wywołuje nagły skurcz w żołądku, jak niespodziewane i bardzo potrzebne odkrycie trywialnej prawdy. Pozostawia drżenie dłoni i niedosyt graniczący z narkotycznym głodem. Oczywiście cała magia kryje się w chwili. Wiedząc o tym, i tak słucham po raz drugi, trzeci i kolejny. Wtedy mam pewność, że ten moment przeminął.



Mój pseudonostalgiczny nastrój szybko tłumaczę brakiem snu i znaczną ilością Finlandii, wciąż leniwie parującej mi z głowy.

Utwór Uci Me Majko Karaj Me wykonują Vlatko Stefanovski i M.Tadić

piątek, 20 czerwca 2008

Zachcianki

Wróciłam z pracy i jak przystało na półetatowego wilkołaka poszłam na polowanie. Nie poszło źle. Wampiry znów przegrały odwieczną bitwę. Wzięłam więc czereśnie i zaczęłam konsumować je na sofie. Wielka bitwa czereśnie kontra sojusz jasnego koca z białym obrusem zaczęła się toczyć. Dokładniej - toczyły się czereśnie na podłogę, te którym nie udało się trafić do moich ust. I te trafiały do pyska Bomby. Pomyślałam, ma kobita zachcianki, jedni jedzą lody, inni truskawki, a tę wzięło na czereśnie. Bo rzeczywiście tak było - Bomba każdą upadniętą czereśnię brała do pyska i wynosiła na swoje legowisko. Chwilę jej nie było i wracała gotowa na więcej. Aż tu nagle przestała je nosić do siebie i zaczęła na środek pokoju. Gdy spojrzałam (leniwie) uważniej okazało się, że żadnej czereśni nie zjadła.
Olśnienie! Ona jeszcze nic dziś nie jadła!
Ma kobita zachcianki, jeść w ciąży...

czwartek, 19 czerwca 2008

Rozrywki bardziej ambitne, ale tylko trochę

Gra, którą zaproponował ostatnio Bhaat Saab, wzbudziła sporo niezdrowych emocji, to też śpieszę z nową porcją rozrywki odrobinę bardziej wyrafinowanej. Nie jest to może zabawa tak dynamiczna, jak uniki przed spadającymi fekaliami, ale za to pozwala zachować stabilność gastralno-emocjonalną.

Zasady są proste: spraw, aby żadna z linii się nie przecinała. Brzmi banalnie, ale gwarantuję, że wciągnie Was na dużo dłużej, niż można oczekiwać.


Untagle

wtorek, 17 czerwca 2008

Prawdziwe mistrzostwa

Szwainsztajger gra pod moim blokiem. Podsłuchuję mecz przez uchylone okno, gotując makaron tutki do obiadu. Idzie mu umiarkowanie, trochę słabiej niż Klozetowi, a zdecydowanie gorzej od Boruca i Smolarka. Ci to dopiero strzelają gole, będzie już z sześć, więc niedługo koniec. Mecz przecież gra się do dziesięciu zwycięstw.

Szwajnsztajger gra w drużynie po lewej. Przynajmniej najczęściej, bo od czasu do czasu słyszę jak z prawej strony wznoszą na jego cześć zwycięskie okrzyki. Malwy i begonie dzielnie kibicują, obrywając raz po raz po zbyt ciekawskich pędach. Grabowe zarośla wyłapują auty.

Na Mistrzostwach przegrał trener i kilkunastu zawodników. Być może wygrają narody i państwa, ale przegrają tylko ci, co nie puknęli rywalowi wystarczającej ilości goli. Wiem to z całą pewności, bo słyszałem przed chwilą "proszę państwa, dziesięć cztery dla Poooolskii!!! Jesteśmy mistrzami mistrzostw, nawet świata, nawet lepsi od Holandii!!!"

poniedziałek, 16 czerwca 2008

Lajtowa gra na poniedziałek

Bez przemęczanie szarych komórek nadmiarem wiedzy, można rozpocząć tydzień przed monitorem w ten oto zabawny sposób. Gra dla wszystkich fanów geometrii o poranku (że też ktoś takie gry w ogóle tworzy!).

Figury geometryczne


Natomiast dla bardziej wytrwałych (i znudzonych podnoszeniem się z łózka) polecam gastralne przygody chirurga. Widok pulsującego serca, obracających się nereczek i długiej, krętej i pełnej przygód drogi przez jelita nastraja pozytywnie na cały tydzień. A jaka frajda jest choć raz zepsuć operację! Klik

sobota, 14 czerwca 2008

Mikstura oczyszczająca

Obiecałam kilku osobom maila ze składnikami mikstury oczyszczającej, ale myślę, że wygodniej będzie zamieścić to tutaj.
Zaczynamy:

Wieczorem wlać do szklanki z ciemnego szkła lub porcelanowego (ewentualnie glinianego) kubka trzy składniki:
10 ml oleju + 10 ml alocitu + sok z ½ cytryny
Przykryć i pozostawić w temperaturze pokojowej, np. na parapecie lub (dla wygody) gdzieś przy łóżku. Wypić rano na czczo. Nie jeść ani nie popijać przez co najmniej pół godziny, a jeszcze lepiej przez godzinę - może być oczywiście dłużej.

Uwagi
1. Mikstury oczyszczającej nie należy mieszać.
2. Składniki do sporządzania Mikstury oczyszczającej najlepiej przechowywać w lodówce.
3. Mikstura oczyszczająca nie jest lekiem jako takim i nie koliduje z żadnymi lekami, preparatami czy metodami leczenia.
4. Mikstury oczyszczającej nie można stosować jednocześnie z innymi metodami oczyszczania organizmu.



1. Olej jako składnik Mikstury oczyszczającej

Jako składnik Mikstury oczyszczającej używamy jeden z trzech olejów:

olej z oliwek(oliwę) w pierwszym 3-miesięcznym etapie stosują osoby cierpiące na schorzenia żołądka i/lub dwunastnicy, nadkwaśność lub kamicę żółciową. Osoby, które tych schorzeń nie mają - pomijają ten wariant.

olej z kukurydzy w drugim 3-miesięcznym etapie stosują osoby, które skończyły bądź pominęły etap pierwszy i cierpią na choroby trzustki i/lub wątroby, albo mają podwyższony cholesterol. Osoby, które tych schorzeń nie mają - pomijają ten wariant.

olej z pestek winogron jest dla tych, którzy skończyli bądź pominęli poprzednie dwa etapy i chcą o zdrowie dbać - najlepiej póki jest!

Uwagi
1. W przypadku zaparć nie stosujemy żadnych specjalnych wariantów oleju, gdyż zaparcia - po oczyszczeniu i wygojeniu całego przewodu pokarmowego - ustępują "same".
2. Jeśli uznamy, że nie mamy kłopotów z którymś z wymienionych odcinków przewodu pokarmowego, to po prostu ten etap pomijamy i rozpoczynamy stosowanie Mikstury oczyszczającej od następnego etapu (oleju).
3. Jeśli okaże się, że popełniliśmy jakiś błąd, i że pominięty odcinek przewodu pokarmowego należy jednak wyleczyć, to oczywiście w każdej chwili do leczenia tego odcinka, i związanego z tym wariantu, możemy powrócić.
4. Ponieważ dzieci na ogół nie mają kłopotów z górnymi odcinkami przewodu pokarmowego, to powinny rozpocząć stosowanie Mikstury oczyszczającej od wariantu z olejem z pestek winogron, chyba że przechodziły żółtaczkę - wtedy jednak powinny rozpocząć stosowanie Mikstury oczyszczającej od wariantu z olejem z kukurydzy.
5. Oleje kupujemy w sklepach spożywczych, najlepiej w szklanych butelkach lub, w przypadku oleju z kukurydzy, zakręcanych puszkach, tzw. butelko-puszkach.
6. Ponieważ olej z oliwek przechowywany w lodówce gęstnieje, to lepiej jest przechowywać go poza lodówką w chłodnym miejscu. Jeśli jednak takiego chłodnego miejsca nie mamy, to w ostateczności przechowywać go w lodówce też można.
7. Rodzaj oleju do sporządzenia Mikstury oczyszczającej należy dobrać indywidualnie, kierując się zaobserwowanymi objawami ze strony przewodu pokarmowego, w myśl zasady, że przewód pokarmowy leczymy po kolei: od górnych odcinków do dolnych, natomiast inne trapiące nas schorzenia ustępują niejako przy okazji oczyszczenia i wygojenia przewodu pokarmowego.

2. Alocit jako składnik Mikstury oczyszczającej

Słowo alocit zostało stworzone na potrzeby tej książki z pierwszych członów słów aloes i Citrosept w celu jasnego przedstawienia jednego ze składników Mikstury oczyszczającej, który służy także do sporządzania kropli. Kupić alocitu nie można, lecz należy go wykonać samemu. Sposób jest bardzo prosty.

alocit z soku z aloesu wykonujemy w ten sposób, że sok z aloesu rozcieńczamy wodą w stosunku 1:1, czyli do litrowej butelki z ciemnego szkła wlewamy ½ l soku z aloesu i ½ l wody. Wodę wcześniej należy przegotować i schłodzić do temperatury pokojowej.


alocit z ekstraktu z pestek grejpfruta wykonujemy w ten sposób, że półlitrową butelkę z ciemnego szkła napełniamy wodą i dodajemy 35 kropli Citroseptu. Wodę wcześniej należy przegotować i schłodzić do temperatury pokojowej.

Po półrocznej kuracji roztworem soku z aloesu na początku, należy co trzy miesiące zmieniać rodzaj środka gojącego (na ekstrakt z pestek grejpfruta i odwrotnie).

Takie zmiany uzasadnione są tym, że po pewnym czasie organizm odczula się na każdy gojący środek. Można byłoby stosować tylko jeden z przedstawionych środków gojących i robić przerwy. Nie jest to jednak dobre wyjście, ponieważ środowisko zatruwane jest nieprzerwanie. Drugi powód to ten, że sok z aloesu i wyciąg z pestek grejpfruta doskonale się uzupełniają i, zapytany, nie potrafiłbym odpowiedzieć, który z nich lepszy.

Uwagi
1. Przed użyciem alocit należy wymieszać (potrząsając butelką).
2. Sok z aloesu należy rozcieńczać wodą z tego powodu, że, jak wynika z praktyki, nie rozcieńczony na początku działa zbyt gwałtownie, a później zbyt szybko organizm na niego się odczula.


3. Sok z cytryny jako składnik Mikstury oczyszczającej


Żeby nie tracić wartościowych substancji, które zawiera owoc cytryny, przed wyciśnięciem należy z cytrynę obrać cienką warstwę żółtej skórki, cytrynę przekroić na pół i wycisnąć sok, natomiast pozostałość użyć do wykonania koktajlu.

sok z ½ cytryny to około 10 ml soku, czyli ilość soku, jaką można uzyskać z połówki małej albo 1/3 średniej, albo 1/4 dużej cytryny.

i jeszcze jeden cytat:
Mikstura oczyszczająca nie jest lekiem jako takim i jej zadaniem nie jest leczenie chorób, lecz usuwanie ich przyczyny.
→ O ile z zewnątrz nasz organizm od środowiska zewnętrznego oddziela skóra, to od wewnątrz rolę tę pełni błona śluzowa, zwana śluzówką. Szczególnie narażona na rozmaite uszkodzenia jest śluzówka przewodu pokarmowego, która – ze względu na specyficzne właściwości tego środowiska – jest wystawiona na działanie enzymów i kwasów trawiennych oraz produktów przemiany materii drobnoustrojów zasiedlających to środowisko. Na domiar złego, w obecnych czasach do niekorzystnych czynników wpływających na uszkodzenie śluzówki przewodu pokarmowego i utrudniających gojenie się tych uszkodzeń, zwanych nadżerkami, doszły konserwanty oraz chemiczne substancje mające na celu poprawę smaku, zapachu, wyglądu, itd.
→ Innymi słowy: w naszym środowisku zaszły zmiany powodujące zwiększenie ilości toksyn przedostających się do organizmu, a – jak widomo – wydolność systemu odpornościowego jest odwrotnie proporcjonalna do ilości toksyn.
→ Wniosek nasuwa się sam: każdej akcji towarzyszy reakcja; zwiększona ilość toksyn + spadek odporności = choroby.
→ I tutaj mamy alternatywę:
1. pogodzić się z faktem istnienia tzw. chorób cywilizacyjnych, albo...
2. wykazać się inteligencją i dostosować do zmian zachodzących w naszym środowisku.
→ Ten drugi warunek spełnia systematyczne stosowanie Mikstury oczyszczającej, która umożliwia wygojenie nadżerek śluzówki przewodu pokarmowego oraz oczyszczenie jej z patologicznego śluzu, co ma zasadniczy wpływ na wzrost odporności i – w konsekwencji – ustępowanie chorób, które system odpornościowy był zmuszony zaniedbać ze względu na przeciążenie organizmu nadmierną ilością toksyn.

Ergo: zadaniem Mikstury oczyszczającej jest wzmocnienie systemu odpornościowego, co w konsekwencji wpływa na obronę organizmu przed chorobami i tym samym na ustępowanie chorób już istniejących. Skuteczność Mikstury oczyszczającej w tym drugim przypadku zależy od ogólnej kondycji organizmu w chwili rozpoczęcia kuracji, a także od zaawansowania choroby. W wielu zaawansowanych przypadkach działanie Mikstury oczyszczającej należy wspomóc farmaceutykami, najlepiej niemającymi negatywnych działań ubocznych, np. ziołami, suplementami czy lekami homeopatycznymi.


Wszystko zaczerpnięte ze strony wydawnictwa BIOS. Osobom zainteresowanym polecam zakupienie książki Józefa Słoneckiego "Zdrowie na własne życzenie".

piątek, 13 czerwca 2008

Robaki, ślimaki i inne chłopaki

Kiedyś Kulak zdradził mi wielką tajemnicę fotografii, która głęboko utkwiła mi w głowie: jak się nie ma co fotografować, najlepiej robić drzewa lub powiększenia. Drzewo zawsze jest fotogeniczne, a w dodatku bardzo łatwo znaleźć dobre ujęcie. Stąd tak wielu amatorów trzaska fotografie drzew masowo, i wszystkie są z grubsza udane. Sam wiem po sobie...

Drugim patentem są zdjęcia makro. Otaczająca nas przyroda wygląda zachwycająco w powiększeniu, zwłaszcza że na co dzień nie widzimy jej z tak bliska (pomijam okazjonalną muchę w oku). Zrobienie makro jest równie proste co ujęcia drzew, a jak cieszy!

Ot, kilka zdjęć z tej drugiej kategorii, czysto ilustracyjnie :)

Świat z bliska

czwartek, 12 czerwca 2008

A ja się wcale nie chwalę, ja po prostu mam talent.


Są takie dni, kiedy czuję się silna i zdrowa.
Jestem piękna, smukła, gibka.
Mam świetny nastrój.
Wszytko mi wychodzi.
Moje pomysły są genialne.


I co?
I nie mam się tym pochwalić?!

środa, 11 czerwca 2008

Dzika twórczość pod znakiem ed2k

Przeglądając zawartość pewnego serwisu z sumami ed2k (trafiłem tam absolutnie przypadkiem, zapewniam) trafiłem na takie oto smaczki:

- nowa hollywoodzka produkcja klasy B+, o tytule Zombie Strippers! (2008).
Opis:
Rząd USA tworzy bardzo groźnego wirusa, który wymyka się spod kontroli i atakuje małe miasteczko o nazwie Sartre. Wirus zamieniający ludzie w krwiożercze zombie pojawia się też w barze ze striptizem, zamieniając tamtejsze tancerki w żywe trupy.

No nie, poprzeczka klasy B zostaje gwałtownie podniesiona, to się w zasadzie klasyfikuje jako klasa Z!

- nowy gatunek muzyczny zaprezentowany przez zespół Qntal - Translucida (2008) - electro-medieval! W zasadzie rozumiem każde słowo z osobna, ale razem nic mi nie mówią. Może to radosne połączenie jest pomostem pozwalającym wspólnie pląsać drechom z imprez techno i chłopakom spod Grunwaldu?

Młoda matka

wtorek, 10 czerwca 2008

Każdy poranek to wyzwanie

Poranek to moment kluczowy i newralgiczny - źle zaczęty dzień ciężko jest naprawić, a dobrze - schrzanić. Niestety, zazwyczaj dużo łatwiej użyć tej lewej nogi, trzeba więc się bardzo starać i być ostrożnym w doborze środków pobudzających. W tym muzyki.

Ula kiedyś zamordowała mnie kantatami Bacha na klawesynie o świcie. Od tej pory wiem, że istnieje muzyka ZŁA z rana, choć w ciągu dnia na taką wcale nie wygląda. Ostatnio wybieram więc coś dużo delikatniejszego. Mama Renata nazywa to muzyką pościelową i nie wątpię, że chodzi o wygrzebywanie się z pościeli przed pójściem do pracy.

Oto więc dobra pościelowa playlista, czyli tak zwane Smęty dla Zachęty:
  1. Sufjan Stevens - For the Widows in Paradise, for the Fatherless in Ypsilanti
  2. Dispatch - The General
  3. Damien Rice - Volcano
  4. Raconteurs - Consolers Of The Lonely
  5. Jack Johnson - Better Together
Lista ma być krótka, co by się nie zasłuchać i być (wreszcie) w pracy na czas.

Rosną


Przygotowujemy się na przyjęcie potomstwa. Piszę o liczbie mnogiej, bo dzisiaj śniło mi się, że będzie ich aż trzy. Brzuszek powoli rośnie, apetyt również.
Kupujemy w sklepie najlepsze kąski, bo przecież mama musi odżywiać się zdrowo. Ciąża nie była planowana, ale skoro jest, przyjmiemy ją i jej konsekwencje z podniesioną głową.
Już teraz chciałam podziękować za przyszłą pomoc naszym rodzicom, bo wiemy, jak będzie ona potrzebna.

poniedziałek, 9 czerwca 2008

Rozsądne gospodarowanie surowcem

Patrząc na stosik kilkudziesięciu opakowań po pysznym, boskim, rozpływającym się w ustach Raffaello, naszła mnie ochota aby podzielić się krótką refleksją. Może być ona co prawda absolutnie bezwartościowa, ale to nic, znacznie lepszym pisarzom zdarza się pisać o niczym, i jeszcze brać za to pieniądze. Chociażby Kress, za którego twórczością przepadam, ale który tak potwornie przynudza ostatnio na łamach Science Fiction, że aż się chce sięgnąć po stary, wysłużony numer Fenixa i sprawdzić, czy to ten sam facet. Mi przynajmniej nikt nie płaci za bicie piany, więc z czystym sumieniem mogę atakować klawiaturę.

Na dzień dziecka dostaliśmy z żoną po pudle Raffaello. Zacny ten gest każde z nas uczciło na swój sposób: Ula ukryła paczkę w sobie znanym miejscu, a ja zacząłem masowo konsumować. Zjadłem z pięć, stwierdziłem że mam dość, morda zakleiła mi się na dobre i przez następne trzy dni nie mogłem patrzeć na wiórki kokosowe. W między czasie, o ściśle określonej godzinie (jestem tego prawie pewien), Ula z namaszczeniem spożywała jedną kuleczkę dziennie. Podejrzliwie obserwowała moje, rodzące się na powrót, apetyty aż wreszcie nie wytrzymała, i przeliczyła stan magazynowy swojej torebki. Wyliczyła na ile dni jej starczy, wzięła poprawkę na włamanie ze strony Franciszka i teraz co wieczór sprawdza, czy wszystko się zgadza i czy kusząco zostawiona na stole torba złamie moją silną wolę. Nie muszę dodawać, że ja już lecę na resztce, podczas gdy Ula ma grubo ponad połowę opakowania.

Teoretycznie Ula będzie szczęśliwa dłużej, bo przy rozsądnym gospodarowaniu surowcem wystarczy jej go na miesiąc. Niestety, jest w tym jeden haczyk. Wiele razy mówiono: "ci dzicy barbarzyńcy wyginą, jak tylko skończy im się żywność!" I rzeczywiście, żywność się im kończyła, więc szli obżerać tych, co ją jeszcze mieli.

sobota, 7 czerwca 2008

Nogi

Nogi wychodzą z użycia. Zapotrzebowanie na pracę nóg stale maleje, szczególnie w rejonach zurbanizowanych. Stają się zbyteczne, wręcz natrętnie zbędne, narzucając się koniecznością ich odziewania i pielęgnacji. Same koszty, a korzyści, szczególnie jeśli jest się mężczyzną, coraz mniej.

Gdyby wytypować jakich części ciała nasza cywilizacja potrzebuje najbardziej, które są jej "ulubionymi" elementami ludzkiej fizjonomii, nogi znalazły by się gdzieś w ogonku tej listy. Ręce - to co innego! Ręce przekładają drobne z kieszeni do portfela, noszą zaręczynowe pierścionki i pokazują kibicom drużyny przeciwnej właściwy punkt widzenia. Albo oczy - pożerają figlarne wrocławianki spod parasoli na rynku, przymykają się na przekręty finansowe, podziwiają współczesny teatr. O ustach nawet nie trzeba wspominać! Natomiast nieszczęsne nogi tylko łażą i bolą, od czasu do czasu podśmierdując z cicha; nędza panie, i tyle.

W historii naszego kontynentu, a przypuszczalnie i innych, dalszych krain, nogi odegrały niebagatelną rolę. Przemieszczały masy koczowników żądnych ziemi i łupów; doprowadzały do upadków i narodzin imperiów; przesuwały granice, poszerzały horyzonty znanego świata. Były esencją wojen, wypraw, podróży i poszukiwań. Oczywiście, nie zawsze były to nogi ludzkie. One niejednokrotnie zwisały z końskiego grzbietu, albo wielbłądziego garba, pozwalając pracować dwóm parom kopyt. Nie mniej jednak - zawsze mowa o nogach, a nie kołach, gąsienicach czy ruchomych schodach. Te dopiero niedawno wywalczyły sobie mocną pozycję w ludzkim środowisku, a ich rola stale rośnie.

Nogi tracą na znaczeniu, to fakt. Jeszcze są przydatne w dziczy, w górach i borach przepastnych - tylko kto się w nie zapuszcza? Jeszcze stanowią rozrywkę raz na kilka lat, kiedy pokopać mogą piłę ku radości rzesz fanów; co prawda to dwa zespoły specjalnie do tego celu wypreparowanych nóg, ale ile radości przy patrzeniu na nie! No i są jeszcze niezbędne do wciskania hamulca, sprzęgła i gazu. Jakoś tego nie wiele, zwłaszcza gdy pomyśli się, do ilu rzeczy można użyć rąk. Albo języka.

Nie ma jednak tego złego... Nieużywane organy zanikają, powstają nowe, bardziej użyteczne. Proste to i bezwzględne prawo natury może w pierwszej kolejności dotknąć pracowników biurowych, używających nóg pomiędzy biurkiem a toaletą, ewentualnie windą, aby dostać się do samochodu. Być może, aby zrekompensować brak odnóży, natura wyposaży ich w drugą parę rąk - jedną do picia kawy, drugą do obsługi petentów. Choć szybciej do sięgania po słodzik.

wtorek, 3 czerwca 2008

Bombilla i jej odwieczni wrogowie

Nie ma co odwracać kota ogonem - nasz pies lubi pogonić kotom kota. Koty zajmują zresztą dość wysoką notę w kodeksie Bomby, bo można je gonić jak i przed nimi uciekać. Można nawet je z dumą ignorować, w czym pomaga dość krótki wzrok, a kot zazwyczaj jest tak skupiony na byciu niedostrzeżonym (na przykład na środku placu), że wydatnie pomaga w byciu zignorowanym. Straszne są przypadki niezamierzonego spotkania z kotem - Bombox pędzi, pędzi, nagle dostrzega metr przed sobą kota (kot nadal stara się być niewidoczny) na hamowanie jest już za późno więc pies na niego wpada i oba zwierzaki odpryskują od siebie jak kawałki zdetonowanego granatu. Kot pruje trawnik lamparcimi susami, a nasz biedny pies kolejne dziesięć minut stara się zrozumieć, co właściwie zaszło, badając miejsce wypadku wte i nazad swoim mokrym nosem.

Z tych i innych powodów, o których nie wspomnę tylko ze względu na reputację Bomby w okolicy, z kotami należy walczyć inaczej. Bomba, pies rezolutny, wybrała metodę dużo bardziej cywilizowaną i humanitarną niż proste "szczekaj i gryź". Rozpoczęła walkę dywersyjną.
Przy każdej nadarzającej się okazji skrupulatnie wyjada wszystkie resztki, zostawiane przez miłe staruszki kotkom przy śmietniku. Regularnie odwiedza pobliskie poidełka, gdzie pani spod dwójki nalewa co rano na spodeczki mleko; dziesięć sekund, trzy spodeczki puste. Profesjonalizm i doświadczenie. Wreszcie - z ogromnym wyczuciem obsikuje te wszystkie cudowne, ulubione przez koty miejsca wylegiwania się na ciepłej trawie pośród niewysokich zarośli.

Gdy nie ma się przewagi masy, gdy wróg jest twoich rozmiarów, a często dysponuje sporym doświadczeniem i pazurami - trzeba uciekać się do podstępów. Zimna wojna trwa.