poniedziałek, 30 czerwca 2008

Czy Czesław śpiewa?

Aż wstyd pisać, ale uważam, że rodzima produkcja fonograficzna jest marna i niewarta uwagi. Zazwyczaj, gdy wygłaszam tą kontrowersyjną tezę w towarzystwie, szybko znajduje się osoba skłonna udowodnić mi, że przecież, że jak to, że Kult, Stare Dobre, a Raz, Dwa, Trzy to prawie sąsiedzi, że nie można tak ogólnie, z krzywdą dla tych co się starają, ale im nie wychodzi. Cóż, kiedy większość powstającej muzyki polskiej to chłam, wystarczy kilka tygodni dzień po dniu oglądać 4fun.tv albo inne vivy aby nie mieć co do tego żadnych złudzeń. Pojawiający się od czasu do czasu pierwiosnek niewiele zmienia w ogólnym aromacie obornika.

Nieco ambitniejsze media starają się ostrożnie lansować co bardziej chwytliwe kawałki sceny "alternatywnej", przy czym to słowo-wytrych zaczyna obowiązywać tuż powyżej Rubika a kończy we mgle, dzięki czemu używa się go z niespotykaną swobodą. Jest to broń obosieczna, bo wraz z rosnącą popularnością utworu ginie jego unikalność, a gdy słyszy się coś trzydzieści razy w ciągu ośmiu godzin naprawdę ciężko odczuwać z tego przyjemność.

Po takim wstępie nie mogę już nic innego zrobić, jak tylko udowodnić, że wszystko się zgadza, z wyjątkiem... Cholera, to na prawdę dobry album. Czesław śpiewa "Debiut". Absurdalny, surrealistyczny, jeśli użyć górnolotnych terminów, albo po prostu dobry, tak po przyjacielsku i z poklepaniem po plecach.



W sumie to wcale nie rehabilituje polskiej sceny muzycznej. Jak wiele innych wydawnictw, album został nagrany i złożony za granicą (dokładnie w Belgii), a u nas wyłącznie sprzedany. Nic dodać nic ująć.

4 komentarze:

Anonimowy pisze...

niedobrze, że się dogrzebałeś do tej płyty - miała być niespodzianką na sesji :P
ale trudno, jakoś to będzie... :D

przy okazji - ta płyta jest naprawdę niezła, a kilka utworów na niej wręcz rewelacyjnych - ale niestety już inne, dostępne w sieci kawałki twórczości Czesława to żenada totalna...
G.

Anonimowy pisze...

chciałabym zaprzeczyć, ale...
ostatnią dobrą kapelą to był Perfekt, wieki temu, no mam jeszcze słabość do budki suflera,ale to też już te same milenia. słucham 3ki ,staram się coś wyłowić, ale siatka pusta

Franc pisze...

właśnie...

Perfekt to płyta analogowa z zielonym, wijącym się napisem na białym tle, zgrana do niemożliwości.
A stąd już mały krok do stwierdzenia "kiedyś to było, nie to co teraz..." ;)

Anonimowy pisze...

zawsze jest jeszcze Franek Kimono i jego "...śpiewam z Perfektem, robię wrażenie..." :D

a na poważnie - Perfekt był genialny - słucham ich regularnie i do upojenia
i nawet mieli swój "kambek"...
(teraz come back ma Kombi - też fajna kapela)

thymir się może z tym nie zgodzi, ale polska alternatywa lat '80 jeszcze dawała radę - dla mnie dopiero od drugiej połowy lat '90 jest taka totalna posucha, że nawet nie ma po co włączać radia

G.