wtorek, 10 czerwca 2008

Każdy poranek to wyzwanie

Poranek to moment kluczowy i newralgiczny - źle zaczęty dzień ciężko jest naprawić, a dobrze - schrzanić. Niestety, zazwyczaj dużo łatwiej użyć tej lewej nogi, trzeba więc się bardzo starać i być ostrożnym w doborze środków pobudzających. W tym muzyki.

Ula kiedyś zamordowała mnie kantatami Bacha na klawesynie o świcie. Od tej pory wiem, że istnieje muzyka ZŁA z rana, choć w ciągu dnia na taką wcale nie wygląda. Ostatnio wybieram więc coś dużo delikatniejszego. Mama Renata nazywa to muzyką pościelową i nie wątpię, że chodzi o wygrzebywanie się z pościeli przed pójściem do pracy.

Oto więc dobra pościelowa playlista, czyli tak zwane Smęty dla Zachęty:
  1. Sufjan Stevens - For the Widows in Paradise, for the Fatherless in Ypsilanti
  2. Dispatch - The General
  3. Damien Rice - Volcano
  4. Raconteurs - Consolers Of The Lonely
  5. Jack Johnson - Better Together
Lista ma być krótka, co by się nie zasłuchać i być (wreszcie) w pracy na czas.

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

Bach wielbił swojego
Protestanckiego boga
Bez ogródek
Rani to często nasze uczucia
Kontrreformacyjne

Zasłała łóżko
Słuchając pościelówy

Ale bardziej śmiesznie jest
http://wolnyhamkalo.blog.polityka.pl/

Anonimowy pisze...

rano, przed śniadaniem , mózg jest nadzwyczaj delikatny, i pościelówki są ciut ciut przed klawesynem.
ale przychodzi popołudnie, no i cóż byś za listę ułożył?

Franc pisze...

thymir:hm, jest problem - większość popołudni spędzam w pracy, gdzie muzykę puszczam kompromisowo: to co lubię, ale co zdzierżą klienci. Lepiej obcykane mam wieczory, gdzie ostatnio króluje ambient w różnych odmianach:
1. Lustmord
2. Sopor Aeternus
3. Soul Asylum
Ciężki kawał muzyki w sam raz na letnie wieczory :D