niedziela, 25 listopada 2007

Sklepy Elektronowe - słowotwórstwo

Jedną z największych przyjemności z pracy w Sklepie Elektronowym* jest zbieranie oryginalnych określeń stosowanych przez klientów. Uprawiamy tę rozrywkę z ojcem pasjami.

Osprzęt elektroniczny obfituje w różne neologizmy, które padają ofiarą wyobraźni ludności. Prym zaś w tych wyścigach zdecydowane wiedzie pleć piękna. Do historii przeszły już takie "milowe" określenia jak "dwa metry kabla koncentratu proszę" (zamiast kabla koncentrycznego) na co ojciec rezolutnie zapytał "a może cztery przecieru?" Innym razem pytanie "czy są diskficze?" pozbawiło mnie na chwilę oddechu; zoologiczny jest obok, może kobiecie chodzi o jakieś chomiki czy inne terraria? Okazało się, że nie, trafiła dobrze i szuka diseqa (czyt. dajseka) aby połączyć kilka urządzeń przy antenie.

Ostatnio również przybywa klientka:
- Chłopak mnie wysłał, ja tam się na tym nie znam; kazał mi kupić jakiś kabel do wieży.
- Mhm, a jakie mają tam być końcówki?
- No z jedne strony dżek a z drugiej te czin-cziny...
Tytaniczny wysiłek zachowania kamiennej twarzy.


*poza czytaniem książek, sącząc leniwie herbatę, w ciemny, deszczowy dzień gdzie żaden zabłąkany klient nie przeszkadza

Brak komentarzy: