sobota, 31 stycznia 2009

14 km kwadratowych to niewiele...

... ale wystarczająco, do bycia szczęśliwym. Tak mi się zdaje. To znacznie więcej, niż mają załoganci statków kosmicznych, marynarze floty wojennej i nawet więcej niż powierzchnia naszej chałupy. A to już o czymś świadczy.

14 km kwadratowych, które mi się marzy, jest dość specyficzne. Maksymalna prędkość samochodów wynosi tam 25 km/h, zresztą i tak nie ma gdzie poszaleć, bo jest w sumie 8 km dróg. Ludzie stanowią rzadkość, jest ich w sumie 300 w promieniu 2000 mil i wystarcza im jedna koszulka z krótkim rękawem i krótkie spodenki jako całoroczny strój. Gdyby przewiercić kulę ziemską na wylot, zaczynając tuż pod moimi stopami, wyszedłbym gdzieś niedaleko tego miejsca.



Oczywiście, jedną z pierwszych myśli po ochłonięciu jest "co tam, do cholery, robić?" W zasadzie jest poczta, apteka i sklep, ale do kina czy knajpy wypad może się nie udać, toż do najbliższej zorganizowanej siedziby ludzkiej trzeba płynąć kilkanaście godzin. Po przemyśleniu uznałem, że ok, dałbym radę nic nie robić całymi dniami. Wymagałoby to trochę hartu ducha, ale zdaje mi się, że szybko można oduczyć się pracować.



Lord Howe, maleństwo zagubione na oceanie gdzieś pomiędzy Australią a Nową Zelandią. Mój rozmiar życia. Do smaku, film

4 komentarze:

Anonimowy pisze...

Chyba ciekawe, ale dla mnie na dzisiaj za trudne trochę...
To wstepny komentarz, jutro reszta:)

Anonimowy pisze...

mój tez mógłby byc..i krajoobrazowo i..odzieżowo. może nawet zwłaszcza odzieżowo. a jeden znany wujek był może niedaleko, chociaż wybrzeże Rafy Koralowej krótkie nie jest :)))))

Ganelon pisze...

nieeee, no bez przesady, ten film ma prawie 20 minut i jest po NIEMIECKU

nie ze mną takie brunery, Numer
ja ma do tego zbyt delikatną psychikę

Franc pisze...

Heh, to prawda, wersja językowa nie dopisała, ale panie, jakie widoki! Poza tym daje do myślenia - chcesz się człowieku ruszyć na koniec świata, ale szkopy już tam siedzą, więc będzie po sąsiedzku, jak w domu...