poniedziałek, 2 marca 2009

Ameryka czyli przewaga broni dystansowej nad krótką

Wbrew temu co twierdzą sceptycy, politycy i PZPN - nasz kraj coraz bardziej przypomina szeroko rozumiany Zachód. Zmiany są często zaskakujące, niespodziewane i budzące niechęć, ale tak to jest ze zmianami. Widać to nawet w Sklepach Elektronowych. W Stanach, co prawda, napadów dokonuje się z rewolwerem, a nie sztachetą w ręku, nie mniej jednak jest to pewien postęp kulturowy. Jak to dowcipnie podsumował Mleczko na jednym ze swoich rysunków - normalniejemy.

Tuż przed zamknięciem Sklepów pojawił się pewien mocno zalany osobnik. Handel z klientami w stanie wskazującym to kroczenie po bardzo cienkiej linii - są skłonni kupić kabel wart 3 zł za 30, jednak ryzyko, że współpraca obróci się w niechcianym kierunku jest wyjątkowo wysokie.

Tak też było w tym wypadku. Klient zażądał kabla, który z tysiąc procentowym narzutem mu zamierzałem sprzedać. Być może nie przypadł mu on do gustu, albo pod wpływem impulsu zapragnął dokonać niesłychanego napadu rabunkowego, przenoszącego jego imię do historii kryminalistyki. Tak czy inaczej, z nagła w jego ręce pojawiła się sztacheta, zręcznie zapakowana w reklamówkę Biedronki. Sztacheta powędrowała w kierunku mojej głowy, na szczęście niezbyt celnie - czy to ze względu na stan operatora czy dzięki mojemu pajęczemu zmysłowi. Impet poszedł w bark, a odbicie w bok głowy.

Zdziwiło mnie to niepomiernie, więc, salwując się niewybrednymi słowy, chwyciłem co miałem pod ręką, kabel antenowy 1,5 zł za metr. Kabla było ze trzy metry, co wystarczyło aż nadto aby zostawić jadowicie czerwoną pręgę na twarzy jegomościa. To z kolei zaskoczyło jego, widocznie nie spodziewał się oporu, bądź też nie tak przykrych słów u człowieka tak dobrze wychowanego. Krótkim rzutem oka ocenił różnicę sił - kabel kontra sztacheta - z ewidentną przewagą w stronę tego pierwszego. Skłoniło go to do kiepsko skoordynowanego odwrotu.

Gdy upewniłem się, że niedoszły klient opuścił Sklepy Elektronowe na dobre, zrobiłem raport dzienny, sprawdziłem jak tam moja licytacja na allegro i poszedłem do domu. Fala stresu ścięła mnie dopiero podczas robienia herbatki z dzikiej róży. Mój pajęczy zmysł oszalał.

W Stanach napady są częścią narodowego folkloru. U nas zdobywa on dopiero popularność, przynajmniej osobiście mogę to teraz potwierdzić. Jest to proces zaskakujący dla sprzedawcy, ale nadzieja w tym, że czasem może zaskoczyć także niedoszłego klienta.

5 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Niesamowite !!!
Po pierwsze śnil mi się dziś napad na sklep, w którym to JA byłem sprzedawcą [lol].
Po drugie miałem w niedziele nalot... dealera narkotyków, który szukał dłużnika [un-lol].
Wszystko skończyło się dobrze, sen i rzeczywistość. W obu przypadkach inerweniowała Polizei ;)

- cavalierdejeux -

Anonimowy pisze...

Nie spodziewałem się takich ataków na sklep.
Chyba musisz zainstalować głośny alarm dźwiękowy.
I gaz, jak najwięcej.

Anonimowy pisze...

Uroki...:)

Anonimowy pisze...

kabel jako broń dystansowa, niezłe. czy pod taką broń można by zaliczyć przemówienie naszego prezydenta? broń długodystansowa to by była raczej; a wtedy gaz , dużo gazu,
a może jakąś broń archeologiczną mieć pod ręką? łopatę, albo jakąś piszczel
ogólnie dygnęłam, mama z sierotką by została, fujfuj. kyszkysz, to te uroki odczyniam

Anonimowy pisze...

Musisz zdecydowanie zatrudnić pomocnika, np. hmm... fotografa, który przez nikogo niewidziany pracuje na zapleczu słysząc każdą rozmowę przy ladzie. Wleci taki, na niczego nie spodziewającego się zbira z flanki, pogoni przy pomocy statywu i ... i tylko aparatu szkoda.