czwartek, 7 stycznia 2010

Historia pewnego telefonu

Cztery lata temu stałem się szczęśliwym posiadaczem Sony Ericssona P800, o którym warto wiedzieć tyle, że miał dotykowy wyświetlacz i system operacyjny Symbian. Poza tym nic nadzwyczajnego sobą nie reprezentował, chyba że chodzi o konkurencję na największą cegłę wśród komórek. No i odporność. Spadał na różne powierzchnie, był rzucany i miażdżony, i dopiero niecałe dwa tygodnie temu udało mi się go załatwić, w dodatku upadkiem na miękkie drewno i z wysokości pół metra. Widać miał już dość takiego traktowania. Tak czy inaczej potraktowałem to jako doskonałą okazję do spełnienia jednego z moich dawnych marzeń odnośnie posiadanych telefonów - zakupu HTC.

HTC to, dla wszystkich niezwiązanych z tematem, producent smartphonów, innymi słowy telefonów ze wszystkim, od głupiego odtwarzacza mp3 po pakiet office. Kupiłem taki wypasiony, w pełni dotykowy z Windowsem Mobile w wersji najnowszej. Przechodząc przez wszystkie fazy fascynacji nowym gadżetem bawiłem się nim w każdej wolnej chwili a mój zachwyt, pielęgnowany od wielu lat, topniał jak bałwan w słońcu.


Wszystko - to zdecydowanie za dużo. WiFi w telefonie to bajer typu ja mam a ty nie. O używaniu Worda czy Exela nie wspomnę z litości, bo nie da się ich usunąć a zajmują bezcenne miejsce w pamięci telefonu. O delirkę przyprawiają regularne komunikaty związane niskim poziomem pamięci operacyjnej, rodem z win 95. Analogii do archaicznych komputerów jest zresztą sporo i sprzęt wykazuje wiele wad pecetów sprzed dziesięciu lat. Z tą różnicą, że jest przenośny. Rzeczy potrzebne w większości wypadków są potwornie skomplikowane (np. wysłanie komuś numeru z własnej książki telefonicznej to 10 minut roboty). Proste są tylko bzdety: aktualna pogoda w Londynie, obracanie ekranu i reset.

Z tym resetem to już w ogóle jest historia: producent zadbał o trzy możliwe drogi resetowania urządzenia. Widać znał możliwości Win Mobile.

Telefon dostałem w poniedziałek. Dzisiaj już został sprzedany. Była to najkrótsza przygoda z komórką, jaką do tej pory miałem, jak również najbardziej zaskakujące odkrycie, że coś, na co czeka się całe lata przy bliższym poznaniu może okazać się totalnym niewypałem.

Uli się podobał. Miał grę w balony, w sam raz przy karmieniu Basi.

3 komentarze:

Sister pisze...

Mam do sprzedania telefon Nokia 2680:):)

pola pisze...

;-))))))))))))))))))))))))))

Sir Michał Żonaty pisze...

Gdy kogoś nie lubimy, mówimy: HTC z Tobą!