niedziela, 21 marca 2010

Basi odkrywanie świata

Ula przyniosła mi dziecię całe umorusane w kaszy. Basia zaczęła przygody z jedzeniem innym niż mleko mamy, więc kasza jest teraz wszędzie. Dziecię wije mi się na kolanach jak piskorz, ani mu w głowie drzemka. Z zawzięciem masakruje kartę do Vampira i uparcie stara się wyrwać kabel głośnikowy z gniazdka w laptopie. A jeśli nie wyrwać, to chociaż przegryźć.

Robimy dużo zdjęć. Bez nich mogłoby ujść naszej uwadze, jak bardzo Basia się zmienia. Ze zdumieniem odkrywamy nowości, pierwsze dźwięki, okrzyki i przewrotki, ale jest tego tyle, że bez uwieczniania najzwyklej w świecie byśmy zapomnieli, jakie to było niedawno małe i kruche. Nie żeby teraz był z niej byk, ale w porównaniu...

Czas zaczął przeskakiwać z tygodnia na tydzień. Zatrzymujemy się na moment w niedzielę, aby obejrzeć się na minione dni, ale migają tak szybko jak krajobraz za oknem samochodu. Ponoć tak będzie do pójścia do przedszkola/szkoły/osiemnastki. Wersje są różne, zachęcające lub nie bardzo.

5 komentarzy:

Anonimowy pisze...

to są najpiękniejsze z reszty dni waszego życia

Anonimowy pisze...

a i tak BASI mi mało !!!
CULA

pola pisze...

:))) Nie znam Basi :(

r.koemata pisze...

to Busiek

Ula pisze...

Pola: zapraszamy serdecznie :)