poniedziałek, 22 marca 2010

Sklepy Elektronowe - uśmiech losu

Los, jak wiadomo, ma specyficzne poczucie humoru, nie doceniane przez nim dotkniętych. Można uznać, że jesteśmy na nie skazani i z wyrozumiałością przyjmować.

Zepsuł nam się bojler, dzięki czemu nie mieliśmy wody ciepłej przez trzy dni. To niewielkie utrudnienie nie sprawiło nam przykrości, doprowadziło jedynie do całkowitego zawalenia zlewu brudnymi naczyniami. Nic niezwykłego nawet w normalnych warunkach. Specjalista miał przyjść w poniedziałek między 11 a 13. Poprosiłem Ulę, aby po mnie zadzwoniła, kiedy fachowiec się zjawi, bo lepiej mieć takiego na oku. Poza tym samotna kobieta przepłaci trzy razy, nawet o tym nie wiedząc, kiedy dziecko wrzeszczy jej na rękach, obiad kipi a pies usłużnie przynosi piłkę do zabawy po raz piętnasty. Serwisant się zjawił, Ula zadzwoniła, sięgnąłem po kartkę zaraz wracam, i się zaczęło.

Do sklepu zwaliły się, w ciągu kilkunastu sekund, dzikie tłumy. Co najmniej czterech klientów chciało porozmawiać, do tego trafił się jeden oferujący towar własnej produkcji oraz pełen asortyment oglądaczy. Z zapałem zabrałem się do odprawiania ich, jednego za drugim, grupami i indywidualnie. Nie pomogło. Któryś zapomniał drobnych i popędził do bankomatu; inny miał akurat chęć sprawdzić co też nowego oferuje wystawiony model sprzętu, i metodycznie zaczął przeglądać kanały. Krew zaczęła zalewać mnie szerokim strumieniem.
Gdy jedną grupę udawało mi się wypchnąć z wysiłkiem za drzwi, wtaczała się nowa. Zawsze z bzdurnymi, niepotrzebnymi i nieodzownie czasochłonnymi problemami. W końcu został tylko ten jeden wesoły oglądacz, co się przyssał do dekodera i molestował go ponad 15 minut. Już wtedy wiedziałem, że może być za późno, już gasła we mnie nadzieja. Ula zadzwoniła i powiedziała, że fachowiec właśnie wyszedł i gdzie ja do cholery jestem na długo przed tym, jak ów oglądacz opuścił sklep. Oczywiście nic nie kupując.

Sytuacja, pomijając jej klasyczną wręcz absurdalność, okazała się nadzwyczaj korzystna finansowo. Tłumy naszły falą, zostawiając w kasie więcej niż pozytywny rezultat, co nieodzownie uczciliśmy kawą po nigeryjsku. Gdyby dało się takie prowokacje odstawiać częściej...

4 komentarze:

Anonimowy pisze...

Ten w końcu udany finał uczcijmy po nigeryjsku, czyli ...( dag, dag, dag)

Franc pisze...

uczcijmy go jednym hektolitrem ciepłego prysznica

pola pisze...

:)))

r.koemata pisze...

Pełnokrwisty handlowiec zrobił by to samo.