środa, 31 marca 2010

Sklepy Elektronowe - Przyczajony Tygrys

Ostrożnie i powolutku wszedł do Sklepów starszy pan. Z oporem pokonał najniższe stopnie, jakby stawy niechętnie podlegały zginaniu. Z materiałowej siatki z kółkami koloru kości słoniowej, prawdopodobnie będącej w użyciu jeszcze za czasów innego systemu, drżącymi dłońmi zaczął wygrzebywać coś, tłumacząc jednocześnie, że gdzieś tam było i już już prawie znalazł. Oddychał płytko, być może wykończyły go schody, albo dawał o sobie znać ósmy krzyżyk na karku. W pewnym momencie zadzwonił telefon.
- Mój tygrysie - zaczął namiętny kobiecy głos w komórce dziadka - twoja samiczka chce z tobą pogadać. Mój tygrysie, twoja...
Pan oblał się rumieńcem po same uszy. Widząc mój durnowaty uśmiech, którego żadną siłą nie byłem w stanie powstrzymać, uśmiechnął się i przepraszająco stwierdził:
- Wnuki poprzestawiały mi dzwonki...
A brzmiało to raczej jakby mu dwudziestoletnia żona przestawiła.

Brak komentarzy: