wtorek, 27 maja 2008

Boże Ciało na 14 kończyn albo notatki gądkowskie

Leżę i rozmyślam. Rozmyślam i patrzę, Patrzę, leżę i słucham. Na pomoście - jak na wyspie, ja Staszek i Kulak oraz nasi dzielni czworonożni towarzysze - Bombox i Gandali. Pomost zbudował miniony ustrój, a zniszczył obecny. Wytrzymałby co prawda dziesięciolecia, ale nie samowolę okolicznej ludności. Teraz trwa kulawy, odcięty od lądu i tylko łodzią można dokonać nań abordażu.

Bomba co chwilę wsadza mi ryj w kartkę. Być może bada atrament albo sprawdza, czy nie piszę paszkwili na jej temat. Poza tym leniwie obserwuje Gandalego, obnoszącego się dumnie ze złowioną rybą.

Jest nas w sumie trzy pary nóg i osiem łap. Połączenie zabójcze dla samego siebie. Często jedna para nóg chce iść absolutnie gdzie indziej niż druga, a trzecia im obu urąga w sposób wysoce niechrześcijański. Zestaw czterech łap kradnie rybę drugiemu zestawowi, po czym połyka ją ze smakiem, wydając jednocześnie gulgot, który przy pustym pysku można by wziąć za warczenie.

Pomost to kompromis, wybieg dyplomatyczny pozwalający zamknąć na ograniczonym obszarze wszystkie kończyny. Na wolności rozłażą się momentalnie we wszystkich kierunkach, mając za nic takie pojęcia jak "wspólny wyjazd", "razem" czy "podaj piwo, napijmy się!". Tutaj nie ma ucieczki, trzeba wymieniać uwagi o rozmiarze łowionych uklejek, ratować tonące czworonogi, współpraca bracie i tyle.

Kartka, na której piszę, została gustownie poświęcona fontannami wody tryskającymi z uratowanego Gandalego. Leży teraz, taka blada i pomarszczona, odbijając niebo, plamy rozmytego atramentu jak przestrzeń, białe prześwity jak kłęby chmur. Papier odbija świat, albo świat jest odbiciem słów, czasem trudno odgadnąć.

Łapy schną, nogi wylegują się na wypolerowanych tysiącem kroków deskach, ręce pracowicie mordują zdziwione ryby. Czas nas opływa, pozostają tylko wielkie kręgi na wodzie i powidok dziennej wędrówki słońca pod powiekami.



A oto Gandali z profilu:



2 komentarze:

Anonimowy pisze...

wyrąbaliśmy też kilka drzew
rozpaliliśmy jedno ognisko
a nawet spoglądaliśmy w gwiazdy
i mimo że w telefonach brzęczały smsy
ogłuszając ten spokojny żywot
staliśmy tak samotni pomiędzy sobą
rozrywani bólem
zręcznie zakrywanym pod maską z uśmiechu

Anonimowy pisze...

Super chłopaki, brzmi romantycznie. Też mam maskę, może w tej samej sprawie...: Albo się mylę i... obym wyszła na fijoła ! :)