Według ajurwedy przyczyna każdej naszej choroby tkwi w nas samych. Z tego wynika, że proces zdrowienia musi rozpocząć się od naszego wnętrza. Kiedy zaczynamy się źle czuć, mamy zatem wybór. Możemy zaakceptować ten stan, to że będzie gorzej, weźmiemy stosik tabletek, a potem się polepszy, bo tak się dzieje zawsze, albo nie. Możemy zapytać sami siebie, czy na pewno chcemy chorować. Po co nam ta choroba. Któremu z naszych wewnętrznych problemów służy. Możemy wstać raźniej z łóżka i ze zdziwieniem stwierdzić, że w zasadzie, to jedynie drobny ból gardła, generalnie czujemy się dobrze. Wystarczy zaparzyć trochę ziół, przepłukać, ponacierać i zrobić rachunek sumienia.
Uśmiechamy się wtedy do siebie, na przekór zakładamy te ładniejsze rzeczy i organizujemy przestrzeń wokół siebie (choroba tworzy nieporządek, a ten chorobę).
Nagle okazuje się, że potrzebujemy tylko wolnego wieczoru, chwili spokoju, a reszta jest tylko wymówką. Rzeczywistość przestaje być obca, kiedy rozumiemy siebie. A wtedy można jechać nad jezioro i grać w 7th Sea z Marysią.
To oczywiście nie jest aż tak proste. Zdrowienie jest wysiłkiem - aktem woli. Przebiega wbrew emocjom i powierzchownym pragnieniom. A kiedy się już dokona pozostaje zdziwienie, że było to takie łatwe.
1 komentarz:
poważna sprawa, wszyscy milczą. Też bym chciała wierzyć i ... robię co mogę. :-)
Prześlij komentarz