środa, 7 maja 2008

Wieczór w Górach Zielonych

Wreszcie się udało. Siedzę pomiędzy kwitnącą jabłonią a kaliną, szykującą się by pójść w ślady swej jadalnej sąsiadki. Znalazłem kąt ogrodu, ze ścianami pokrytymi bluszczem i trawą pełną przekwitłych, chyba dziś w południe, mleczy. Kto by się spodziewał, że taki skrawek zieleni znajduje się we własnym ogrodzie. Sielankę rozprasza sąsiadka, podlewająca grządki i rzucająca baczne spojrzenie na laptopa, w którym to wzroku jest tyleż niechęci co ciekawości. Bardziej od niej naprzykrza się jakiś biedny idiota, piłujący drewno nieopodal pilarką spalinową. Pewnie potrzebuje go natychmiast, już, a słodki majowy zmierzch obchodzi go raczej średnio w dolnych granicach.

Kursy ukończone, wieczory uwolnione. Doceniłem powroty do domu po 18. Wystarcza czasu na zjedzenie późnego obiadu i coś jeszcze - partyjkę władcy, może książkę albo bloga.
Nadal koczujemy na Czyżykowej, i nic nie zapowiada zmiany. Powoli, osmotyczne, nasza garderoba tudzież inne, niezbędne utensylia wędrują z Jaskółczej do nowego lokum. Zaczynamy odczuwać nieznośny brak szaf, gdzie by to wszystko poupychać.

Rodzice pojawili się na weekend. Od mamy dostaliśmy furę żarcia na tydzień, od ojca nowy telewizor. Jak to u nas bywa, telewizor jest boski, nie piszczy i ma wszelkie potrzebne wyjścia. Niestety, nie mamy pojęcia jak zaprogramować kanały, więc jedziemy na Polsacie i TVP1, ale za to w idealnej jakości! Tym razem jedzenie wyprzedziło technikę - do niego nie mamy żadnych zastrzeżeń.

Z majowej Metallici niewiele wyjdzie. Dziękujemy ciepłymi uśmiechami za dobre chęci (to szczególnie do Ciebie, Bhaat Saab) ale brak nam wkładu własnego, aby pojechać na tą imprezę. Jakoś maj nam nie sprzyja - najpierw padł pomysł Rumunii, teraz koncert.

Spostrzeżenie przyrodnicze: trzmiele zapylają jabłonkę! Są tak wielkie, że pakując się w kielich kwiatu obsypują połowę płatków. Śmieszne, nieporadne stworzenia, a do tego głośno buczą.

4 komentarze:

Anonimowy pisze...

Faktycznie, trudno oczekiwać, żeby ktokolwiek wiedział co rosnie w jego ogrodzie. Zwłaszcza, że w czasie gdy TO rosło sobie - niektórzy mieszkańcy Czyżykowej byli tacy mali...A trzmiele to dla mnie bąki, ale bąki to ptaki, więc chyba sie zgubiłam. I boje się bąków. Mam prywatnego na ogrodzie, zapylał rzeczywiście jabłoń, teraz mam zadanie wysłać go na ogórki, ale zadnie jest trudne, a ogórki dziwnym trafem są zamkniete i nie samopylne. Nie bedę ścisle tlumaczyć gdzie to mam, ale głęboko... Ciekwaostka - pieknie właśnie kwitnie u mnie pigwa ? Zwariować można czego luidzie nie wymyslą :)

Anonimowy pisze...

płyty super. Jeszcze raz dziekuję. Kanały ustawia, na ogół klnąc strasznie w. A. , ale obecnie wymaga transportu specjalistycznego. Nie telewizor oczywiście...

Anonimowy pisze...

Franc:
Bo się zaczerwienię... ;)

Anonimowy pisze...

SPOKOJNIE, NIE ĘDZIE TO WIDOCZNE. tYLKO NIE WIEM, CZY PRZEZ PŁYTY , CZY DOBRĄ ORIENTACJE W OGRODZIE. ps. wŁASNIE MI USYCHA PIGWA, GDYZ NIE WPADLAM PRZEZ MIESIAC SUSZY, ZEBY JĄ PODLAĆ. nALAŁAM JEJ DZIŚ ZE 100 L WODY, MOŻE SIĘ OCHLA I OTWIRZY LISCIE Z CIEKAWOŚCI CHOCIAŻ. a BĄK DALEJ MNIE LEKCEWAŻY I MOJE OGÓRKI W SZKLARNI. tAK WŁAŚNIE TE CI OBOJETNYM KALAFIOREM... zA TO JUTRO SASIAD SIEJE MI TRAWE, KTÓRA BĘDĘ ZRASZAĆ... "BOŻE WIDZISZ I NIE GRZMISZ"- moja mama tak mowiła nt. np. moich poczynań lub...Ojca mojego a Jej Męża. Pozdro :)