Jak powszechnie wiadomo, mamy nowy super piecyk gazowy w Sklepach, dzięki czemu z kriokomory atmosfera zmieniła się w klimat syberyjskiego lata. Piecyk jest metalowy a ciepło wieje od frontu i oba te czynniki prawie zabiły mi ostatnio klienta.
Wszedłem o poranku do Sklepów, włączyłem piecyk i światła i nie zdążyłem jeszcze uruchomić laptopa, kiedy wbiegł pierwszy klient. Starszawy pan po sześćdziesiątce zapragnął dowiedzieć się czegoś o nowej antenie, więc stajemy sobie przed telewizorem, ja prezentuję kanały, wokół panuje cisza, bo muzyki też jeszcze nie włączyłem. I tu nagle jak nie huknie, gość łapie się za serce spazmatycznie łapiąc oddech, a ja już widzę jak mam na podłodze zawałowca, pogotowie i kto wie czy nie policję na karku, no nie ma to jak dobry początek dnia. Mówiąc huknie mam na mysli naprawdę porządny wystrzał, jakby z całej siły przyłożyć młotkiem w kawał dobrze rezonującej blachy. Klient zaczął się niebezpiecznie chwiać, więc czm prędzej podprowadziłem go do lady, co by sie oparł, a w myślach zacząłem odmawiać zdrowaśki.
Pierwsze, co zdołał wykrztusić po nieznośnie długich chwilach niepewności było: "Co to, kurwa, za pułapki tu pan ma!?" co znaczyło, że chyba wraca do żywych. Uśmiechnąłem się słabo, a napięcie uszło ze mnie jak woda z butelki. Zacząłem, wiedząc, że jestem na przegranej pozycji: - Bo widzi pan, my tu mamy taki piecyk, on pod wpływem temperatury się rozpręża i... Klient zebrał się w sobie, wział głęboki oddech, jakby chciał powiedzieć co sądzi na temat gazowych piecyków, ale tylko sapnął znacząco i wyszedł.
Pomyślałem: I widzisz, nadgorliwy kliencie, po co przeszkadzasz w porannym obrządku? Po co lecisz zanim sklep się obudzi? Przecież wystarczyło abyś zjadł spokojnie kromkę chleba z dżemem albo przeczytał ogłoszenia drobne z porannej gazety. Trochę wyczucia, bracie, wyjdzie ci na zdrowie.
Z poczuciem dobrze wypełnionego obowiązku rozpocząłem uruchamianie laptopa, wynoszenie reklam, włączanie muzyki...
1 komentarz:
a...ten piecyk na gwarancji? bo...klienci niekoniecznie. :)
Prześlij komentarz