piątek, 22 lutego 2008

Pani w Żółci i Bard Ze Stali

Zaobserwowałem ostatnio dwa ciekawe zjawiska ludzkie, jedno po lewej, drugie po prawej stronie od wejścia do sklepu. Śpieszę o nich donieść.

Pierwsze: Kobieta. Ale jaka! Ubrana w żółty płaszcz z gumy, odporny na deszcze i zawieje, wersja sztormiak; grube walonki na nogach, na głowie, pod kapturem gumowego płaszcza, obiekt grzewczy z grubsza przypominający beret lub kota. Wiek szacunkowo jakieś 60-70 lat, różne źródła podają różne wersje. Okulary w złoconych oprawkach dopełniają wizerunku.

Zadacie pytanie - co owa kobiecina robi na deptaku co dnia, po prawej od wejścia do sklepu? Podkreślam - codziennie, bez względu na pogodę, od 10 do 18 jak przystało na rzetelnego pracownika. Otóż owa lady jest najlepiej prosperującą zielonogórską rozdawaczką ulotek! Młode kadry przychodzą i odchodzą, a ona siedzi w biznesie od pół roku i rozdaje dziennie trzykrotnie więcej reklam niż normalny pracownik. Bo któż nie weźmie ulotki od starszej, śmiesznie wyglądającej pani, która słabiutkim głosikiem zagaja: Nie pracuj, poczytaj!

Drugie: Mężczyzna. Facet z Endurance'm spokojnie na poziomie Amber - po ludzku: siekierą nie dobijesz, taki wytrzymały. Co dnia, podobnie jak Pani w Żółci, wytrwale pracuje na deptaku. Z tym, że po lewej od wejścia do sklepu, swobodnie siedząc na schodkach do kina. I nie roznosi ulotek a gra i śpiewa.

Słychać go od ratusza, a odległość ta wynosi kilkaset metrów. Równie niepodatny na zjawiska atmosferyczne co Wielka Roznosicielka, przez bite osiem godzin gra na gitarze, śpiewa i pali. Utrzymanie ognia na mrozie czy wietrze przy jednoczesnym nie odmrożeniu sobie palców opanował perfekcyjnie. Mój podziw dla niego kończy się jednak w tym miejscu, bo gość przeinwestował w odporność, a poskąpił na talencie.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

,że jest problem z głośnym wypowiedzeniem komentarza.

Istnieje możliwość współuczestniczenia w demaskowaniu wysłanników nie wiadomo czyich..

Ucho pyta: - czy jest bezpiecznie ?