środa, 5 listopada 2008

Szwecja nas chyba nie chce

Czy z nami jest coś nie tak, że nie możemy się raz a porządnie zebrać i wyjechać, czy to świat jest taki pokopany? Szwecja już za dwa dni, a my ciągle w niezłym proszku...

Nie mamy gdzie zostawić Bomby. Nie znalazł się też nikt życzliwy (może poza Michałem, który z pewną rezerwą podszedł do sprawy) kto by przyszedł dwa razy na dobę i ją wyprowadził. A trochę szkoda zostawić psa na cztery dni samego w domu; kot by się ucieszył, pies dokona demolki.

Ulę boli ząb. Tak, to najlepsza okazja na takie niespodzianki. Ma całą paszczę spuchnięta i preferuje pokarmy ciekłe. Utrzymuje jednak, że to fraszka, nie ma się czym przejmować i śmiało możemy walić nach Sweden z Panadolem pod pachą.

A ja... ja nic, ale pewnie też niezwłocznie coś się znajdzie. Póki co jestem biernym obserwatorem cudów i dziwów, świadkiem zaginięć rezerwacji i kolejnych prób odpuszczenia sobie. Bo tyle jest do zrobienia, tyle by można zamiast... Dżizas, jeśli nam się uda to będzie prawdziwy, solidny cud.

4 komentarze:

Anonimowy pisze...

ale wznaki nie wierzycie , chyba...Ja też nie, ale z zębem trzeba by predko sie uporać. atak w ogole to co daja w tym dziwnym kraju? :)))

Ula pisze...

okazało się, że ten ząb i nieciekawa opuchlizna to zapalenie okostnej.
znak zapytania nad Szwecją zaczyna przypominać rozmiarem grzyb atomowy.

Anonimowy pisze...

kiepsko...ono sie raczej nie wycofuje. rzeczywiscie pachnie grzybem. Trzymaj sie Młoda Kobieto.
Może ta Szwecja niekoniecznie??? życie lekkie nie jest, to juz wiecie. tyle Szwecji przed Wami...:)))

Anonimowy pisze...

zapalenie okostnej to radocha dla protetyków, ale mam nadzieję , że ominie cię ten wydatek