niedziela, 27 września 2009

Nie wyrzucaj krawatów po dziadku

Przy niedawnej okazji wydobyłem z szafy stertę krawatów, sztuk może z 15, wszystkie bardziej niż retro. Czarny w pomarańczowe groszki, zielone mazy na szarym tle, kolorowe wzorki na tkaninie podobnej do taniej wykładziny... Na studiach uważałem je za szałowe i zamierzałem nosić, ba, nosiłem na niektóre imprezy, nie ja jeden zresztą. Wczoraj przeglądałem je ze zgrozą, szukając jakiegoś alternatywnego zastosowania, bo przecież do koszuli i garnituru to one przenigdy, ich era chyba już nie wróci, nawet w najodważniejszych subkulturach. Zastosowanie odkryłem całkiem niespodziewanie.

Powiązanie ze sobą sześciu krawatów zajęło mi chwilę. Umocowanie do szczytu schodów i testy wytrzymałościowe - niecałe 10 minut. Efekt był jak najbardziej satysfakcjonujący: lina asekuracyjna do wspinaczki dla kobiet ciężarnych. Wszystkich planujących powiększenie rodziny zapraszam na prezentację i darmowe szkolenie!

1 komentarz:

pola pisze...

Masz Ty głowę - nie od parady :-)