niedziela, 6 czerwca 2010

Prosta historia

Poszedłem na imprezę w zeszłą środę. Opuchlizna po dostaniu w pysk schodzi mi do dzisiaj.

Sytuacja brzemienna nie tylko z prawej strony mojej facjaty, ale również w doświadczenia. Odkryłem niezbity dowód na to, że nie jestem urodzonym mistrzem bijatyk. Rzecz jakby oczywista, do wybadania na pierwszy rzut oka, ale wolałem się upewnić. Malownicze sińce na żuchwie i pod okiem wydobywają za to liryczną część mojej natury.

Poznałem również jak uciążliwe i bolesne jest dostać w zęby. Cudem ostały się wszystkie, i jakby z tej radości cały czas sygnalizują swoją obecność uporczywym ćmieniem. Nos, również cały, rozkwitł na pół twarzy sprawiając, że żona bała się na mnie patrzeć dłużej niż trzy sekundy. Swoją drogą, kiedy uchlapany krwią wróciłem nocą do domu, własny pies mnie nie poznał.

Niektóre rzeczy, nawet te głupie i niebezpieczne (bo przecież mogłeś dostać tu, tu i tu, i kaleka do końca życia jak malowany) wymagają empirycznego sprawdzenia. Są nieocenione ze względu na wartość dydaktyczną, dzięki której odkrywa się jak istotna jest dyplomacja i jak dobrze wiedzieć, gdzie każdy ma swoje granice.

1 komentarz:

Ula pisze...

To niestety nie jest licentia poetica, ale twarda jak pięść przepakowanego nastolatka rzeczywistość. Zdjęć nie zamieściliśmy, bo być może bloga przeglądają również dzieci i osoby o słabych nerwach.