piątek, 18 czerwca 2010

Sklepy Elektronowe - Tricks of the trade

I kiedy zamknąłem Sklepy Elektronowe poczułem w ustach pół gorzki, pół słodki smak. Poczułem w kościach chłód wszystkich dni, które przesiedziałem w piwnicznym zimnie i gorącą satysfakcję z udanej sprzedaży; smak czarnej herbaty w dzień, kiedy jej parzenie jest jedyną czynnością godną uwagi. Poczułem zapach odświeżacza powietrza, opadającego tynku na zapleczu i obrzydliwych kabli w silikonowych uszczelkach; emocje towarzyszące nowej partii towaru i szary osad rezygnacji po kolejnej nieudanej próbie reanimacji sprzedaży. Poczułem to wszystko na raz, w czasie przekręcania klucza w zamku, za plecami był czerwiec, stragany pełne dojrzałych truskawek i lody cytrynowe, i prawdę powiedziawszy odwróciłem się dość łatwo, dałem się skusić tym truskawkom i lodom, życiu na powierzchni w temperaturach bardziej ludzkich i nadziei, że przecież coś się musi skończyć, aby coś się mogło zacząć.

Sklepy Elektronowe nie dadzą się jednak tak łatwo zapomnieć. To, co z nich zostało będę jeszcze długie miesiące wyprzedawać na różne sposoby, a kto wie, czy niektóre skarby, jak na przykład legendarny Bożek, nie zostaną już u nas na stałe. Również 244 baterie R6 nie należą do najbardziej rozchwytywanych produktów, a takich smaczków jest więcej. Zapuściły we mnie Sklepy głębokie korzenie, których pozbyć się nie sposób, i pozostaje wierzyć, ze wyrośnie z nich coś wartościowego.

Oh how our glory may fade
Fade, well at least we've learned some tricks of the trade.


3 komentarze:

pola pisze...

Czego życzymy :))
Piosenka i dowcip super !

Anonimowy pisze...

Morze Czerwone

thymir pisze...

no tak, powstały piękne opowiadania
przy sklepach elektronowych;
brum brum ( busiakowe?) tak na rozpęd