poniedziałek, 27 września 2010

Cyfrowe znaczy lepsze

Być może żyjemy w czasach przełomu. Może już wkrótce nośniki informacji, których nie da się na bieżąco podpiąć, podłączyć i przesłać na drugi koniec planety w kilka sekund, wyjdą z użycia. Wygoda, jaką daje maleńki pendrive zawierający stos płyt CD w postaci cyfrowej, pokona nawet największych oportunistów. Gazety będą drukowane tylko na podpałkę do grilla.


Kiedyś siadaliśmy wieczorem, rozkładaliśmy karty do Race for the Galaxy i spędzaliśmy godzinę lub dwie na przyjemnym podboju obcych planet. Teraz też siadamy, bo wieczorem chce się siąść, i gramy, bo grać się chce. Odpalamy laptopy, łączymy się z serwerem i łoimy skórę chłopakom z Zachodniego Wybrzeża, Japonii i Francji. Punkty zlicza za nas system, a karty tasują się same. Możemy jeść tłuste kanapki i rozlewać herbatę, a mimo to żadna karta nie ucierpi, nikt nie powie złego słowa. Nawet pogadać można czasem. Oczywiście przez czata.

Nie jest nam przez to wcale fajniej. Nie czujemy dumy z postępu, z którym kroczymy ramię w ramię.
Jest po prostu wygodniej. Ot, cała esencja cyfryzacji.

1 komentarz:

sata pisze...

pendrive to największy wynalazek tych lat