Oto nagle Krakowskie Przedmieście objawiło swoją cudowną moc i Krzyż zniknął, co wybitnie świadczy o jego świętości. Chętnie kupiłabym jakiś niewielki kawałek, bo myślę, że krzyż jak nic nadaje się na relikwie. Chociaż wzorem średniowiecznych odpustów mogłabym zacząć już teraz sprzedawać święte drzazgi. Trudno dowieść ich oryginalności, a świętość zawsze warto mieć. Różańce, małe krzyżyki, co tylko podpowie wyobraźnia. Potem, można by te wszystkie relikwie pozbierać i złożyć w jedną makabryczną całość przewyższającą rozmiarami oryginał, pozbawioną sensu i kształtu. To właśnie byłby odpowiedni pomnik wydarzeń z ostatnich tygodni.
Drzazga z ofiarnego Krzyża! Komu, komu?
2 komentarze:
Niejedna altana by z tych drzazg powstała. Do momentu przyjścia Marcina L. oczywiście.
I w takiej altance można by się piwa napić. Na przykład zimnego Lecha.
Prześlij komentarz