sobota, 9 października 2010

Nikogo nic nie dziwi

Być może jest to cecha narodowa, którą wyrabiamy w sobie jeszcze we wczesnym dzieciństwie. Skorupka za młodu nasiąka stale powtarzanym przekonaniem, że w większości wypadków dzieją się rzeczy niemożliwe oraz te, które nie powinny mieć miejsca. Potem jest już łatwiej i na starość trącimy pewnością, że nic nas już nie zdziwi.

Krakowskie przedmieście było bulwersujące lub miejscami przaśne, ale czy ktoś się dziwił, biorąc pod uwagę cały kontekst? A anakonda w toalecie? Kobieta ze spokojem położyła się spać, uprzednio przykrywszy węża miską, żadnego zaskoczenia, jakby anakondy wspinały się jej co piątek po każdej rurze. Podnoszony podatek? Gazociąg omijający Polskę? Drzewo w środku jezdni? Rolnik goniący batem policjantów? No dajcie spokój, takie rzeczy może zaskoczą przedszkolaka.

Z tym większą rozkoszą obserwowałem moją drużynę hokejową, która z niemożliwością nie cackała się wcale, o ile w ogóle ją dostrzegła. W czasie meczu zawodnicy w zwarciu wpadli na kozioł (taki do skakania) na którym położyłem telefon i klucze. Kozioł się poruszył, a telefon zleciał, uwalniając swoją zawartość w pełnej ekspresji. Nie byłoby w tym nic wyjątkowego, gdyby nie bateria, której w nieprawdopodobny sposób udało się wpaść w szczelinę pomiędzy parkietem sali a ścianą. Trochę spoceni gracze obu drużyn natychmiast rzucili się po latarkę i narzędzia, z zapałem wzięli się również za rwanie listew przypodłogowych, ograniczających dostęp do dziury. Koniec końców wepchaliśmy baterię tak głęboko, jak się tylko dało, po czym ze spokojem wróciliśmy do przerwanej rozgrywki, jakby przeznaczeniem baterii było właśnie wpadanie w różne otwory.

Rzeczy, które dzieją się pod włos rzeczywistości są bezcenne. Udowadniają porządek, ustawiają kolejność na zasadzie kontrastu, bo miejscem baterii jest gniazdo w telefonie, anakondy - zoo, a gazociągu...

2 komentarze:

kapitan blog pisze...

uwalniając swoją zawartość w pełnej ekspresji
-jestem pod wrażeniem

wadera pisze...

bycie = życie ?