wtorek, 22 grudnia 2009

Sklepy Elektronowe - zakupy odwrócone

Staje się powoli regułą, że przed świętami do Sklepów Elektronowych przychodzą ludzie, którym nagle zabrakło pieniędzy, i panicznie starają się sprzedać co tylko mogą, byle by tylko zarobić parę groszy. Pojawiają się cichaczem, zmarznięci i tacy przegonieni, jakby wiatrem podszyci. Zwykle objuczeni są torbami, plecakami i prowantem, bo zabrali na całodniową wędrówkę wszystkie nadzieje razem z drugim śniadaniem. Trudno się z nimi handluje, mają oczy tak błyszczące desperacją, że żal odmówić a paląca potrzeba czyni z nich wyjątkowo łatwy obiekt do targowania się, co wywołuje nawet jakieś niepotrzebne skrupuły.

Zlany deszczem mężczyzna starał się mi dzisiaj wcisnąć aparat Canon EOS 1000. Nie dość, że mam trochę lepszy, to jeszcze ten był nie sprawdzony i w ogóle mi nie potrzebny. W końcu, żeby już skończyć tą ciężką dyskusję, mówię:
- Wezmę pasek do aparatu i muszlę za 10 zł. - Pasek oryginalny Canona, wart ponad 60 zł, akurat mi brakuje. Muszla to osłonka wizjera, zgubiłem w pierwszy dzień posiadania aparatu, czyli dziesięć lat temu. Wartość rynkowa 35 zł.
- Eee, ale co ja bez nich, no co pan, no przecież... Weź pan wszystko za 20 i miejmy już spokój.
I tak się stało. Aparat okazał się sprawny. Oddam w dobre ręce za ciepły uśmiech i dobre chęci.

Nabyłem również dwie doskonałe książki - dwa tomy Psa i Klechy. Również okazyjnie, nie przekraczając magicznej granicy 20 zł. Okres przedświąteczny rządzi się swoimi prawami i dotyczy to także szarej strefy.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

żal jakiś