środa, 28 kwietnia 2010

Sklepy Elektronowe - Było sobie życie

Piękne, słoneczne popołudnie. Piętnaście minut przed szóstą, więc powoli szykuję się do zamykania Sklepów. Pochylony nad ekranem laptopa od niechcenia przeglądam aukcje w sieci. O tej porze słońce odbija się od okien sąsiedniego budynku i przez kilkanaście minut zalewa moją piwnicę złotym blaskiem. Kiedy podnoszę głowę jestem oślepiany słonecznymi refleksami, tak że przez dłuższy czas tańczą mi przed oczami kolorowe plamy, a przestrzeń Sklepów Elektronowych wydaje się niepomiernie mroczna, chaotyczna i całkiem poza zasięgiem. Stoję więc taki ogłuszony światłem, gdy nagle z zewnątrz dobiegają mnie głosy malców, przyczajonych obok wejścia:
- Zobacz! Zobacz! Więzienie! - woła mały chłopiec.
- Łoooo... - dziwi się coś młodszego i podatnego na sugestie.
- Możemy tam pójść i się całkowicie zgubić!
- Ja nie chcę!
- I nikt nas całkowicie nie znajdzie! I tam zjadają ludzi! - płynie na fali chłopiec, angażując się coraz bardziej.
- Wcale nie - odzywa się trzeci głos, ewidentnie przemądrzały, w okularach i z zadartym nosem. - Zobaczcie, tam ktoś stoi! - i wskazując na mnie, głosem wytrawnego poszukiwacza niezwykłości, dodaje - Tam jest życie!
Cała trójka wstrzymała oddech. Przez kilka chwil obserwowała oślepione, zaskoczone życie, nie przygotowane do roli eksponatu. Prawdopodobnie wydało im się ono tak mało ciekawe, można powiedzieć - mało żywe, że z głośnym tupotem, wśród wzajemnych kuksańców i przepychania, wrócili na powierzchnię.

2 komentarze:

thymir pisze...

a może zjadają? a potem wypluwają resztki razem z paragonem kasy fiskalnej na poboczne śmieciowisko?

pola pisze...

Chwała...wiem chociaż, że jest ŻYCIE..Powodzenia w życiu :))