poniedziałek, 19 kwietnia 2010

Świat nowych smaków nie tylko dla Basi

Basia zaczyna poznawać nowe smaki. Dusi małą łapką gotowane kalafiory, miażdży główki brokułów, z czego część trafia do buzi, a reszta na podłogę. W łyżeczce, którą podawane są zupki i kleiki, mające nieodmiennie właściwości brudzące na potęgę, najfajniejsze jest to, że można ją w locie złapać, zgarnąć zawartość, rozsmarować po buzi, bluzce, mamie i okolicy, a czystością nie trzeba się przejmować bo przecież jest pies. Pies, w co nie chciało mi się wierzyć, przeszedł metamorfozę. Z drapieżnika stał się wszystkożercą, skoncentrowanym na okolicach stołowania się dziecka. Niezależnie od tego co spadnie - marchew, kalafior czy jabłko - Bomba to błyskawicznie zjada. Wylizuje Basiowe rączki, po łokcie ubrudzone w przecierach, ze smakiem wchłania kukurydziane chrupki, a wszystko tak naturalnie, jakby jej przodkami nie byli mięsożercy a jakieś pasikoniki.

Dopóki Basia nie odkryje, jak wesoło jest karmić psa pod stołem własnym siadaniem - jesteśmy bezpieczni. Potem to chyba będziemy musieli Bombę z domu na spacer wytaczać.

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

hindusi do dzisiaj łapkami

thymir pisze...

wszystkie zwierzęta, oprócz nas i małp,jedzą pyskiem. myślę, że busiek jest na dobrej drodze.
nie bierze przykładu z bomby

Franc pisze...

Mam wrażenie, ze w temacie jedzenia Basia tkwi pomiędzy instynktami typowo zwierzęcymi a ludzkimi. Dla przykładu: bardziej interesuje ją gryzienie talerzyka niż jego zawartość.