czwartek, 6 maja 2010

Na śniadanie trzy śrubki

Od pewnego czasu znikają w naszym domu metalowe przedmioty. Już kilka tygodni temu odkryłem brak śrubokrętów, zaczęły też ginąć sztućce i przybory kuchenne. Czasami zdawało mi się, że słyszę w nocy chrupanie, ale zrzucałem je na karb przemęczenia. Kiedy chciałem naprawić cieknący kran, okazało się że nie mam ani jednej śruby. Znalazłem tylko poobgryzane łepki od co grubszych sztuk.
Zacząłem czytać w internecie. Szybko trafiłem na informacje dotyczące szkodników, jednak żadne z nich nie jedzą żelaza w takich ilościach. Kiedy poinformowałem żonę o moich spostrzeżeniach jakoś dziwnie się spłoszyła i szybko zmieniła temat. To naprowadziło mnie na pewien trop.
Gdybym wiedział wcześniej pewnie nie musiałbym tłumaczyć się dzisiaj sąsiadom z nadgryzionych klamek i nadkruszonych poręczy schodów. Któż jednak mógł przypuszczać, że kobieta karmiąca w pewnym momencie potrzebuje tak dużo żelaza! A to wszystko po to, aby dziecko rosło zdrowe i nie miało anemii.

6 komentarzy:

Sir Michał Żonaty pisze...

W związku z tym zapraszamy na pokazy Grupy Akrobacyjnej (oczywiście lotniczej) "Żelazny" do Przylepu pomiędzy 17 a 22 maja br, z naciskiem na 21-22 maja.
PS. Będzie co gryźć.

Unknown pisze...

To już wiem czemu młode Pooki można wykrywać magnesem.

Anonimowy pisze...

To córka Kluczyka!

thymir pisze...

proponuję żelaznego, rogera, np. imię moje legion; ustrzeże wszystko w okolicy .

Ula pisze...

Wszyscy tacy dowcipni... Myślicie że łatwo jest rozgryźć kawał śruby? Albo dziecku do kaszki rozkruszyć klamkę, lub choćby zawiasik?
Nikt nie docenia poświęcenia matki.

pola pisze...

Zawsze w Ciebie wierzyłam :)