Otóż nie. Dziecko i pies dna nie mają, co odkryłem za pomocą eksperymentu.
Obserwowałem z uwagą, jak Basia pustoszy pełną paczkę chrupek kukurydzianych. Paczka wielkością sięgała do jej nosa, apetyt okazał się jednak znacznie większy. Najpierw na spokojnie wyciągała po jednym i je zjadała. Szybko zdała sobie jednak sprawę, że w ten sposób nie przerobi całości, więc zaczęła odgryzać tylko kawałek, a resztę dawać mi lub zostawiać na ziemi. Chrupków nadal była masa. Wymagało to stanowczości. Jednym zdecydowanym ruchem dziecko obróciło paczkę, chrupki wysypały się z suchym szumem, przykryły całą podłogę wokół, pies zdębiał, bo takiej obfitości nigdy nie widział, a Basia z impetem rzuciła się w ich środek. Rękami i nogami naśladują pływackie ruchy wzniecała kukurydziane fale, co chwilę porywając po jednym, nagryzają niewielki kawałek i odrzucając, co skwapliwie wykorzystywał pies, eliminujący bezlitośnie każdy niekompletny element. Nie minęło wiele czasu jak jezioro chrupek skurczyło się do rozmiarów niewielkiej kałuży, przy czym ani Basia, ani Bomba nie wydawały się nasycone, do tego stopnia, że dziecko zaczęło wtórny obieg tych już nadgryzionych, które umknęły psiej uwadze.
Pośród wielu cech, które do tej pory zdążyliśmy zaobserwować u Basi, łakomstwo budzi w nas najwięcej zdziwienia.
2 komentarze:
ja-ide skopać 85 osób
mama-ale jak to sam ??
ja-nie,idze ze mna 2528 osób,
mama-jak tak to dobrze
ciekawość dzieciaczka jest bezdenna. przeliczalność chrupek jest pewną granicą.
Prześlij komentarz