Basia zaczęła chodzić na poważnie. To nie są pierwsze kroczki - to już maratony z salonu do kuchni, z kuchni do sypialni, a potem jeszcze do łazienki. Z zadowoleniem patrzymy, jak bez naszej pomocy maszeruje, jeszcze trochę nieporadnie, rozstawiając nogi jak marynarz po zejściu na ląd. Świat nagle odkrył dla niej całkiem nowy wymiar.
Za chodzeniem idzie pierwsze poczucie władzy, zarówno nad ciałem, jak i przestrzenią. Można w końcu robić to, na co ma się ochotę i iść, z grubsza, w kierunku samodzielnie wybranym. Kiedy z rana staraliśmy się uchwycić umykające strzępy snów, Basia postanowiła dać nam potrzebny czas i poszła do kuchni, gdzie przez dobry kwadrans zajmowała się wpychaniem łupek od cebuli do zgrzewki wody gazowanej. Taka zabawa w podgrupach ogromnie wszystkim przypadła do gustu.
Znajdą się oczywiście tacy, którzy z osiągnięcia przez Basię pozycji wyprostowanej się nie ucieszą. Najpewniej będą naszymi sąsiadami, mieszkającymi poniżej, ewentualnie gdzieś obok. Dźwięki jeżdżącego nocnika o siódmej rano albo drewnianego krzesła trącego o kafelki, którego nasze dziecię używa w charakterze balkonika do maszerowania, mogą niepokoić. Dlatego naprawdę doceniamy, że nadal bezpiecznie możemy chodzić po klatce, doceniamy, dziękujemy, przepraszamy, Bóg zapłać.
1 komentarz:
cud za cudem
Prześlij komentarz