sobota, 27 listopada 2010

Zębate ancymony

Trzynaście miesięcy to nie byle co. Można już śmiało chodzić, a nawet salwować się ucieczką przed zakładaniem pieluchy. Można gonić psa i gołębie, wyciągać z szafek mąkę, cukier i inne produkty znakomicie się wysypujące, a następnie z chichotem uciekać z nimi po całym mieszkaniu. A najważniejsze, że zawsze znajdzie się coś, czego nie można było do tej pory, a już się da. I z takiej okazji należy skorzystać.

Basia zdecydowała się na uzupełnienie garnituru zębów i idą jej trójki. Dzięki temu robi się z niej niezły zębołak. Nadal dość niechętnie podchodzi do pomysłu ich mycia, a z całego procesu najbardziej podoba jej się plucie pastą.

Stłukła dziadkowi porcelanową pokrywkę, starą i nieużywaną, ale wystarczającą do zdobycia etykietki "łobuz". Teraz to już nie ma wyboru, będzie kopać piłkę w okna sąsiadów, chodzić nocą na szaber i zjadać drugie śniadanie słabszym kolegom z piaskownicy. Do tego wygląda jak łobuz pierwszej wody, nikt nie zaprzeczy.

3 komentarze:

fanklub pisze...

jest piękna z tym wilczym spojrzeniem

thymir pisze...

spojrzenie nie jest łobuzowate , jest zbójeckie. och rodzice , drżyjcie.
a ja zbójów kocham.

Sir Michał Żonaty pisze...

Basia jak nie Basia. Nie podobna w sensie. Gdzie oryginał??