Miasto spływa wodą. Ludność parska, kicha i przeskakuje przez wszędobylskie kałuże. Podłoga sklepu stopniowo zaraża się chorobliwą wilgocią, wnoszoną na podeszwach butów nielicznych zdesperowanych klientów. Telewizja pokazuje sposoby mycia i pielęgnacji żółwi akwariowych, które wydają się równie szczęśliwe w trakcie tych zabiegów jak przechodnie z powodu bieżącej aury. W tle hipnotycznie przygrywa Lamchop.
Wiadomość o odwołaniu Beirutu na Openerze w taki dzień szczególnie nie dziwi. Wielka szkoda, bo to głównie ich chcieliśmy posłuchać; teraz Opener stracił wiele ze swej atrakcyjności. Co gorsza, wszystko przemawia za tym, że Beirut przechodzi kryzys młodego zespołu - albo się rozpadną, albo zmienią skład. Tak czy owak, będzie to już inna muzyka.
Na horyzoncie pojawiają się pierwsze jaskółki zwiastujące wyjazd za chlebem na Wyspy. Przymierzamy się, rozważamy, badamy i czekamy. Z gór zielonych na wyspy zielone?
Melankoliczny nastrój skłania do refleksji filozoficznej. Ostatnim jej tematem było: "czy ilość spożywanego pokarmu determinuje wielkość otworu gębowego?" Może i doszlibyśmy do jakich takich konstruktywnych wniosków, gdyby nie rekin. Paszcza rekina jest tak ogromna bo, biedaczysko, je w pośpiechu. Ta błyskotliwa konkluzja mojej żony położyła na łopatki dalsze dywagacje.
Post sponsorowany przez utwór zespołu Lambchop "The Problem" (album no you c'mon) i kawę Lavazza
3 komentarze:
Prawie depresja...Wszystko nie tak. A jezeli myslimy o tych samych wyspach, to pogódka tam mało hiszpańska. Niedawno niektórzy kupowali domy...W głowie sie kręci :)
no niee, może z beirutem to tylko plotki sklepowe
wielkość otworu gębowego nie ma znaczenia, liczy się siła zasysania. np takiego odkurzacza, albo naszego kota, lakierka, można porównać do trąby powietrznej; mały dzióbek na początku, ale na końcu studnia bez dna , z maszyną ssącotłoczącą w środku.
Wiadomość o Beirucie pogrążyła mnie w smutnym. Smutne w sumie jest fajne.
Prześlij komentarz