niedziela, 19 października 2008

Starość i młodość w jednym stały domku.

Tak się ostatnio złożyło, że mieliśmy okazję porozmawiać z wieloma osobami, w wieku zbliżonym do naszego, o planach, ambicjach, karierach (bądź "karierach").
W sumie wyszło na to, że żyjemy jak spokojne, starsze małżeństwo, które przeprowadziło się na prowincję uciekając od miejskiego zgiełku. Jest w tym dużo racji, ale nagle okazało się, że te ciche i zielone miejsce jest jednocześnie otoczone knajpkami i restauracyjkami, a my jeśli nie musimy wcześniej wsiąść do tramwaju i jechać godzinę na rynek, bardzo takie miejsca lubimy.
Weźmy pod lupę dzisiejszą niedzielę: najpierw śniadanie w domu z widokiem na wieże starego miasta, po obiedzie spacer z pieskiem po parku, a wieczorem poszukiwanie internetu w okolicznych knajpach i kinach.
Jak to zatem z nami jest? Zdziadzieliśmy do reszty, czy jest jeszcze dla nas szansa?
Mamy dużą potrzebę ciszy i spokoju. Z drugiej strony im jesteśmy starsi tym bardziej chęć odosobnienia znika. Może się okazać, że jako stare pryki będziemy jeździć na wielkie koncerty, czy festiwale - ot tak, dla kontrastu.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Z okazji imienin życzę dalszego rozkoszowania się szarym dniem, codziennością w oswojonym otoczeniu, Franciszka w pobliżu,-tata

Anonimowy pisze...

ULA - DUŻO SZCZĘŚCIA !