Wcale nie jest najtrudniejsze wstawanie po nocy. Owszem, nie ma w tym nic przyjemnego, kiedy pod powiekami czuje się piasek i można obserwować przemijanie tej wstrętnej godziny przedświtu z dzieckiem na rękach.
Nie jest łatwe kąpanie, przewijanie i obchodzenie się z czymś, co nawet nie potrafi utrzymać ciężaru własnej głowy. Ciągłe poczucie kruchości, jakby w każdej chwili groziło stłuczenie, irytacja na samego siebie za niezrozumienie, dlaczego ten potwór tak krzyczy, przecież syty, wyspany i sucho ma w majtach, no litości dziecino.
Najciężej znaleźć w tym wszystkim siebie. Siebie na poziomie zadowolenia z bycia rodzicem, bez upartej tęsknoty za tym co zostaje z tyłu. Niektórzy rodzą się rodzicami. My się ewidentnie stajemy. Proces wymagający masy cierpliwości i nieodzownego czasu.
4 komentarze:
To tylko kwestia czasu.
Szybko minie.
Mi - już mija.
Mi ten proces przypomina raczej "szlifowanie". Słowo bardzo ładne, ale pomyślcie przez chwilę, jak się czuje szlifowany kamień...
A im twardszy tym trudniej.
fajnie, i szacunek za to, ze piszecie o tym
wazne
dzieki!
Diament też można oszlifować, brylanty tym bardziej. To wybierajcie...kim zostajecie. Bo perła jest zarezerwowana dla Basi :)
Prześlij komentarz