Wczoraj po 23.00 dzwoni mój brat. Bez wstępu przechodzi do rzeczy:
- Francu, jak się pisze hau?
- No hau
- Hau?
- Tak, H-A-U
- Na pewno?
- Stary, hau to hau!
- Ale hau to kto?
- Aaa, to ty chcesz po angielsku!
I tak sobie radośnie chwilę poszczekaliśmy w różnych językach ;)
Na marginesie - miałem na końcu języka pytanie, czemu do cholery odrabia lekcje o tak późnej porze? Powstrzymałem się jednak, pamiętając nie tak dawne sesje egzaminacyjne, do których uczyło się na dzień przed terminem. Marny ze mnie autorytet w tej dziedzinie...
1 komentarz:
kazda pora na szczekanie (byle nie w poblizu miejsca, gdzie ja śpię) jest lepsza niż żadna. :)
Prześlij komentarz