niedziela, 23 grudnia 2007

Beirut - zacne granie, panowie i panie

Miałem pisać o Beirucie wcześniej, ale...

Pierwsze wrażenie
Beirut pierwszy raz usłyszałem, a jakże, w pracy, w sklepie. I przyznam szczerze - gdyby nie fakt pewnego epatowania ich teledyskiem, jak to mają w zwyczaju stacje muzyczne, mógłbym ich puścić mimo uszu. Nie dlatego, że utwór jest słaby (moim zdaniem wręcz przeciwnie) lecz słuchając przez cały dzień 4fun.tv nie rozróżniam już poszczególnych wykonawców. Był to wrzesień, jeszcze przed ślubem :P
Wszystko to bzdury, miało być o pierwszym wrażeniu. Więc jest: spodobali mi się i to bardzo.

Gra wstępna
... odbyła się w czasie miesiąca miodowego (w zasadzie nic nowego). W Gądkowie zasłuchiwaliśmy się absolutnie anonimowym zespołem, bo nic o Beirucie nie wiedzieliśmy, poza tym, że świetnie nadają się do sesji i obiadu. Płyta Gulag Orkestar nie znudziła nam się po kilku tygodniach: znaczyło to, że warto przyjrzeć się jej bliżej. Oczywiście, nie było kiedy. Do czasu...

Potrzeba matką dociekliwych
... gdy, pewnego wieczoru Radek Glinsky podesłał link do Disco Partizani. Tak rozpoczęła się dyskusja o "bałkańskich klimatach", w której, aby nie wyjść na ignoranta, sypałem faktami z historii Beirutu, na bieżąco sczytywanymi w Wikipedii i innych stron. Radek się szybko zmęczył, a mnie wciągnęło.

Na polskich stronach jest całkiem sporo informacji o Beirucie, głównie standardowo nieistotnych - ot, dziennikarski żargon. Są też smaczki w postaci przekłamań czy niedomówień, jak sam fakt pochodzenia grupy. Niektórzy utrzymują, że jej członkowie są Meksykanami. Niestety, pochodzą tylko z Nowego Meksyku, więc w pewnym sensie mają rację ;)

Założyciel i wokalista grupy - Zach Condon, z tego co do tej pory zdołałem ustalić, komponuje sam, inspirowany rytmami bałkańskimi. Jak na 21-latka wcale nieźle mu to wychodzi, nawet fantastycznie (znam 24-latków którzy nie mogą napisać swojej pracy magisterskiej). Tak a propos: gość przerwał high school, by jeździć po Europie. Ku przerażeniu własnej rodziny nie skończył college'u, nawet nie jednego a czterech, w których był dość krótko.

Zespół powstał w 2006, przy potężnym udziale bloggerów, zachwyconych udostępnianymi kawałkami. Wydali dwie płytki, nagrali dwa teledyski i obyli trasę koncertową zakończoną hospitalizacją Condona, z powodu "skrajnego wycieńczenia" (za Wikipedią). Chłopak przeleżał trzy miesiące w szpitalu; granie na instrumentach dętych i wyjątkowo ekspresyjny śpiew są zabójcze, zwłaszcza dla osób bez przygotowania muzycznego.

Ponoć na płytach prezentują się dużo lepiej niż na koncertach. Cóż, może to wina ich niewielkiego stażu zespołu? Mnie się to jakoś w oczy nie rzuciło, większość fanów też dość łagodnie ocenia ich występy. To co mnie urzekło to ich typ muzyki ulicznej, w przenośni ale i dosłownie. Na wielu klipach zespół po prostu łazi, po drogach i podwórkach. Nie dość, że brzmią przy tym świetnie, to jeszcze scenerie dodają specyficznego klimatu. Rzućcie okiem na tą samą piosenkę ("Nantes") graną na ulicach i klatkach schodowych. Cudo, nieprawdaż? Jak to określił Glinsky "akustyka korytarzowa wybitnie im sprzyja".

Jedyne, czego się można obawiać, to szybkie wypalenie się zarówno tematów, jak i Zach'a Condon'a jako artysty. Ponoć szuka on już inspiracji w portugalskim fado, i oby mu się poszczęściło. Szkoda, aby Beirut stał się kolejnym zespołem, który równie szybko zgasł co zabłysł. Lepsze to jednak niż tłuczenie w kółko znanej już melodii.

Zespół do tej pory wydał dwie płytki:
  • Gulag Orkestar (09 maj 2006)
  • The Flying Club Cup (09 październik 2007)
Polecam ich stronę domową (bardzo zacna) i stronę nowego albumu.
No i czekam na wrażenia :)

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Mogę tylko dodać, że Beirut jest bezlitośnie wykorzystywany przy produkcji amatorskich weselnych "filmików".