sobota, 22 grudnia 2007

Problemy z Duchem

Zostałem zobligowany do stworzenia corocznej szopki w kąciku, koło kominka. Z radości zatarłem ręce - mnóstwo figurek, trochę makiet, no po prostu bitewniak!

Najważniejszy w takich wypadkach jest koncept. W głowie powstała mi wizja drabiny bytów, piramida istot z punktem centralnym: grobowcem Jezuska. Cóż, tak wyszło, że zamiast kołyski Dziecię Boże dostało czerwone pudełko jak raz imitujące kryptę, ale to nieprzyjemne wrażenie zatarły palmy i aniołki po obu stronach mauzoleum-kołyski.

Dalej było już tylko lepiej: kolejka zwierząt chcących złożyć hołd Zbawicielowi ze świnią na przedzie, potem wilki i reszta. Pojazdy mechaniczne gdzieś pośrodku. Czysta symbolika, pełen autentyzm i głęboka zaduma. Spędziłem nad tym pół godziny, żeby nie było żadnych uchybień, treść pozostała zrozumiała a przekaz był czytelny ale nie pozbawiony wieloznaczności.

Jedyny problem miałem z biedronką. Duża, nakrapiana, z masy solnej - od początku zajmowała miejsce pomiędzy Józefem a Maryjką. Nie było możliwości, żeby zajęła inne położenie. Początkowo wykopałem Józefa, ale zrobiło się trochę na bakier z prawdą historyczną. Potem jednak ruszyłem głową, i mnie olśniło. Symbolika Ducha Świętego jeszcze nigdy nie była tak wyraźna. Wielka, spasiona Biedronka zajęła od tej pory kluczową lokację w szopce.

Co jakiś czas ktoś zwraca mi uwagę, że wszystko, co zrobiłem, przypomina bezwładnie rzuconą kupkę figurek i chrustu. A wystarczy tylko ruszyć głową...

1 komentarz:

Unknown pisze...

Sztuka wymaga zarówno Artysty, jak i Widza... ;)