wtorek, 11 grudnia 2007

Sklepy Elektronowe - władanie Mocą

Klienci to strasznie podstępne dranie. Nie znasz takiego dopóki się nie odezwie, potrafi zmylić wyglądem, oszukać uśmiechem. Ciężka jest walka z klientami.
Pojawił się w sklepie osobnik nie zwracający szczególnej uwagi. Czapka uszatka, szara kurtka i plecak, nic szczególnego. Może wzrok trochę zbłąkany, ale tłumaczyłem to sobie brakiem obznajomienia z materią elektroniki, co potem po części okazało się prawdą.

Zagadnął mnie o sprzęt satelitarny, że sąsiad dostał za darmo antenę i teraz chce tą n-telewizję podłączyć i on mu mówi że n-telewizje można dwie puścić na jednym kablu i potem w tej, jak to on nazywa, puszce połączyć, i wszystko będzie grało no i czy to jest tak że te dwie można jeśli to nie jest n-konwerter ten zamontowany na antenie czy...
Ok, myślę, ignorant, wielu się takich trafia. Zdzierżyłem potok słów i w odpowiednim momencie zaatakowałem, wyjaśniłem i w trzech zdaniach klient wiedział co i jak połączyć. Pokiwał głową, a ja ze spokojem mistrza jedi zaczerpnąłem tchu w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku. I to był błąd...

Jak wspominałem, klienci są podstępni i trzeba ogromnej czujności aby nie dać się podejść. Wystarczy odrobina nieuwagi i padasz bracie (siostro) ofiarą niekończącego się monologu na temat genealogii, polityki, ustroju, sąsiadów, kariery lub, najczęściej, bez tematu – ot, swobodne pierdzenie o niczym. Zostajesz postawiony (postawiona) w bardzo niekomfortowej sytuacji – albo brutalnie przerwiesz wywody i uratujesz własny umysł kosztem pozbycia się (często na zawsze) klienta; albo zaciskasz zwieracze, podnosisz gardę i bierzesz na klatę wszystko co dają, jak prawdziwy Kheired-Din. Jeśli jest nadzieja, że klient kupi coś większego – można poświęcić odrobinę poczytalności (ach te wyższe ideały!). Przecież wrócę do domu, uratuję Republikę, wszystko się ułoży...
Koleś w uszatce zaatakował. Najpierw nieśmiało, kłusem, ale potem to już nawet nie galopem, a cwałem.

Bo ja panie to chciałem połączyć te dwa konwertatory do jednego tego tam boksu bo ja już to kiedyś robiłem, jak do Niemiec jeździłem, tam te tunerowce to na wystawkach my zbieraliśmy... no i ostatnio przyszedł do mnie ten sąsiad, on wie że ja w tych sprawach trochę jestem tego, wiadomo, prymuśny nie?; i prosił mnie, prawie błagał żebym ja mu pomógł w tym podłączeniu. Ale to też tak ciężko znać te wszystkie częstotliwości konwektowalne, to trzeba by być Bogiem albo Tuskiem, ale ja to Tuska nic nie mam, tylko to tak czasami człowiek nie wie jak wszystko zmieniają, i takie wrażenie jest jakby tak (gwałtowna gestykulacja) człowieka dusiło i go tak w kark waliło i ręce wykręcone o nie, ja panie nie jestem taki co to tak o (obrazowa forma nieumienia niczego), ja mam swoje o tu [w głowie], bo ja byłem (z dumą) w zakładzie zamkniętym. Ja nie jestem jakaś tam świnia, co tam w polityce tak siedzi, nie że Tusk jest zły czy coś, ja złego słowa nie powiem, ale ja panie z wystawek zbierałem i lutownice i cyny potem do tego wszystkiego, ale to teraz całkowicie inaczej, żeby się tylko nachapać i takie bydlaki, ale ja nie o Tusku, tylko takie zarzynanie...

Powiem wprost – nie dałem rady. Przyjąłem pierwszą serię na twarz, ale, widząc że pacjent się coraz bardziej rozkręca a lada może być zbyt wąska, by się za nią w razie czego schować, raźno stwierdziłem „no to teraz już pan wie, jak to podłączyć” po czym znacząco strzeliłem metkownicą, co miało znaczyć „wizyta skończona”. Klient starał się jeszcze niemrawo nawiązywać do tematu (tematów, chaaaaaosu), ale wszelkie próby szybko kwitowałem stwierdzeniem „śmiało może pan już montować” lub „już wie pan jak to działa”. W rezultacie gość w uszatce wyskoczył ze sklepu równie prędko, jak się pojawił.

Tak, to była manipulacja Mocą. Ostatnia deska ratunku przed pogrążeniem się w wirze chaosu. Oczywiście, zdajecie sobie sprawę, że to, co przekazałem, to tylko licha namiastka cyklonu-D który zaatakował znienacka. Po prostu nie dałem rady odtworzyć tego tempa, słów, emocji, gestów... Może i dobrze, poczytalność ma to do siebie, że łatwo się ją traci

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

czyta się świetnie
a kiedy następny odcinek sklepu elektronowego?
bruno schulz kuca przy tobie.
a co!
thymir