wtorek, 4 grudnia 2007

Z życia Bomby

Bombix to nasz pies. Jest źródłem po równo konstrukcji i destrukcji; niestety - konstrukcji w przenośni (skłania do rozmyślań nad sensem posiadania psa) zaś destrukcji dosłownie.
Bomba przepada za rwaniem. Uwielbia delikatnie drzeć na drobniutkie kawałeczki wszelkiego rodzaju celulozę, szczególnie zaś osmarkaną. Patrząc na jej leża można pomyśleć, że hodujemy chomika, nie psa. Co tydzień podczas odkurzania wyrzucam z jej legowiska tony papierów, opakowań, chusteczek i innych odpadów wyciągniętych z śmietnika pod biurkiem.

Zawsze, jak Bombel pogrąża się w jakieś nader ważnej pracy (łupie orzechy, łupie to co zostało z orzechów, gryzie mojego kapcia, goni własny ogon, ucieka przed ogonem itp.) zastanawiam się - o czym ona myśli? Co jest w jej niewielkim łebku kiedy siłuje się z własną łapą? Kiedy z pasją wpija się w moje obuwie - co nią kieruje? Wyobrażam sobie siebie, gryzącego klapki Uli i nie mam bladego pojęcie, co za myśli by mi wtedy towarzyszyły. No, sprobujcie sami - pomyślcie o spokojnym żmakaniu czyjegoś papcia - co wam przychodzi do głowy?

Brak komentarzy: